Hiszpania jest na trzecim miejscu pod względem liczby zakażeń koronawirusem. Obecnie potwierdzono tam już ponad
227 tysięcy przypadków zachorowań
i ponad
26 tysięcy zgonów
.
Wszystko wskazuje na to, że do dramatycznego rozprzestrzenienia się koronawirusa
doprowadziła w dużej mierze manifestacja feministyczna z okazji Dnia Kobiet.
Naukowcy z Medycznego Uniwersytetu w Georgii opracowali model matematyczny, który szacuje, że 9 marca, po manifestacjach w Hiszpanii było już
87 405 przypadków koronawirusa
, a nie - jak podawało oficjalnie hiszpańskie Ministerstwo Zdrowia -
999
.
W Madrycie zgromadziło się tego dnia ponad
150 tysięcy uczestników
, a Barcelonie w marszu wzięło udział 50 tysięcy ludzi. Łącznie w całej Hiszpanii przemaszerowały
2 miliony osób.
Hiszpańskie władze zdawały sobie sprawę z zagrożenia. Rząd zabronił Zborowi Ewangelickiemu zorganizowania kongresu zaplanowanego na 5 marca z "uwagi na ryzyko rozpropagowania SARS-COV-2".
Mimo tego, feministyczna manifestacja odbyła się. Mało tego, do udziału w niej zachęcała sama
wicepremier Carmen Calvo
.
W marszu wzięły też udział żona premiera Sancheza Begoña Gómez oraz żona wicepremiera Iglesiasa Irene Montero. Obie wraz z Calvo zachorowały na COVID-19.