Służby wciąż poszukują
30-letniej Magdaleny Kralki
, która przez ostatnie dwa lata miała kierować
gangiem kiboli Cracovii
. Wystawiono za nią list gończy i Europejski Nakaz Aresztowania, jest również poszukiwana czerwoną notą Interpolu. Jest podejrzewana między innymi o o przemyt i wprowadzenie do obrotu co najmniej 65 kilogramów marihuany i kokainy.
Sprawę na antenie TVN24 komentował dziennikarz tvn24.pl
Szymon Jadczak
.
- Kralka wywodzi się z gangu tak zwanych braci Z. z Krakowa, grupy kiboli powiązanej z Cracovią. Jest
konkubiną Mariusza Z
., jednego z trzech braci - mówił.
- Ich kariera zakończyła się w grudniu 2017 roku. Policjanci wpadli wtedy do domu każdego z braci. Jeden z nich, Adrian, został zastrzelony przez antyterrorystów, dwóch pozostałych trafiło do aresztu. Gdy zabrakło głównych liderów gangu, została aresztowana też żona Adriana, na wolności została Magda, a
interes był na tyle potężny, że ktoś go musiał przejąć
.
Jak tłumaczy Jadczak, Kralka miała sama nie uczestniczyć w brutalnych pobiciach i wymuszeniach, choć musiała o nich wiedzieć.
- To, co zarzucają jej śledczy i to, co według mojej wiedzy rzeczywiście mogła robić, to raczej zarządzanie
biznesową odnogą kibolskiego gangu
- mówił.
Dodał, że według jego informacji "do Polski zjeżdżały, praktycznie co miesiąc, narkotyki warte 1,5 miliona euro".
- Jeden z ludzi, który zna tych braci i był w domu u Magdy, opowiadał mi, że
tam pieniądze stały na paletach. Oni już nie wiedzieli, co z tymi pieniędzmi zrobić
. Z tego też wynika to, że jest niedostępna dla policji.
Ma ogromne środki, właściwie nieograniczone. Mając takie pieniądze można się ukrywać
.