Gdański flipper natknął się na wyjątkowo atrakcyjną ofertę sprzedaży mieszkania w dzielnicy Wrzeszcz.
Uznał, że 360 tys. zł za 41 metrów kwadratowych w dobrze położonej części miasta
, to okazja nie do przepuszczenia, dlatego nie czekał i
w kilka godzin dobił targu, wpłacając 15 tys. zł zaliczki
. Jak się okazało, ofertę wystawili
oszuści zarabiający na działalności flipperów
.
Zarabianie na rynku nieruchomości wymaga szybkich decyzji i łapania najlepszych okazji, co okazuje się korzystnymi warunkami dla oszustów. Flipper, który prosił o anonimowość, poskarżył się portalowi Trójmiasto.pl, że pomimo swojego ogromnego doświadczenia w branży, padł ofiarą oszustwa -
kupił mieszkanie od właściciela, który nie żyje od 15 lat
.
Osoba, z którą prowadził rozmowę przedstawiła się jako Justyna, a właścicielem mieszkania miał być jej tata, na co dzień mieszkający w Danii. Z tego względu oglądanie lokalu mogło się odbyć dopiero po pewnym czasie, a termin umówiono telefonicznie. Ogłoszenie zostało bardzo dobrze przygotowane: zawierało rzeczywistą fotografię widoku z okna, rozkładu mieszkania, a ogłoszeniodawcy mieli przygotowane
zdjęcia dowodu z informacjami pokrywającymi się z wpisami do księgi wieczystej mieszkania
.
To wszystko wystarczyło, aby flipper w ciągu 5 godzin od pierwszego kontaktu podpisał umowę i zrealizował przelew na kwotę 15 tys. zł zaliczki. Po tygodniu już nikt nie odbierał telefonu, a do mieszkania, które chciał obejrzeć, wpuściła go starsza kobieta. Okazało się, że dane z dowodu osobistego należą do jej męża, który zmarł 15 lat temu.
- Właścicielka mieszkania, która otworzyła mi drzwi, powiedziała, że
tego dnia byłem już czwartą osobą, która przyszła do niej w tej samej sprawie, a była to godz. 14:30
- powiedział oszukany portalowi Trójmiasto.pl. Jak na razie na policję zgłoszono tylko dwa przypadki osób, które wpłaciły zadatek oszustom. Nie wiadomo więc, ile w rzeczywistości pieniędzy udało się wyłudzić.