fot. East News
Na początku maja Ministerstwo Kultury, Dziedzictwa Narodowego i Sportu przekazało do konsultacji
projekt ustawy o uprawnieniach artysty zawodowego
. Budzi ona wiele emocji, m.in. ze względu na pomysł opłaty reprograficznej. Resort przekonuje, że ustawa "ucywilizuje sytuację polskich twórców", zapewniając m.in. najmniej zarabiającym twórcom łatwiejszy dostęp do ubezpieczeń społecznych.
Projekt ustawy można przeczytać
tutaj
.
Piotr Gliński, odwiedzając dziś Pomorze, tłumaczył, do kogo skierowana ma być ustawa.
-
Ta ustawa jest dla normalnych artystów, nie dla celebrytów, bo oni na ogół sobie radzą.
Jest ona bardzo ważna - cywilizuje życie i możliwości ubezpieczenia, emerytur dla przeciętnego polskiego artysty, nie dla celebrytów. Artyści najczęściej mają nieuregulowany status zawodowy. Tylko niewielki procent to osoby dobrze sytuowane, zdecydowana większość to ludzie żyjący pod kreską - tłumaczył.
Tłumaczy to też ministerstwo na swojej stronie.
"Celebryci będący zawodowymi artystami będą mieli uprawnienia, jak wszyscy inni artyści, ale
nie otrzymają wsparcia finansowego, gdyż to uzależnione będzie od dochodów
" - czytamy.
"60% artystów znajduje się w trudnym położeniu (zarobki poniżej średniej krajowej), zaś 30 proc. w bardzo trudnym (zarobki poniżej płacy minimalnej, przy konieczności samodzielnego opłacania składek na ubezpieczenia społeczne i zdrowotne). Tylko niecałe 7 proc. artystów można zaliczyć do osób względnie zamożnych. Ponadto większość twórców, bo aż 54%, pracuje w ramach umowy o dzieło, 30% pracuje bez żadnej umowy, a jedynie ok. 14% może liczyć na umowę o pracę na czas nieokreślony" - wyjaśnia resort.
"Niestabilność zatrudnienia i niskie zarobki powodują, że artyści w Polsce żyją poza systemem ubezpieczeń społecznych. Około połowa artystów nie posiada żadnego tytułu do ubezpieczenia zdrowotnego. Twórcy nie odprowadzają składek emerytalnych, przez co po osiągnięciu wieku emerytalnego nie przysługuje im emerytura. Często nie są w ogóle ubezpieczeni".