Szymon Hołownia
mimo wcześniejszych wątpliwości pojawił się na dzisiejszym
"marszu dla Izy"
. Jeszcze wczoraj na antenie Polsatu przyznał, że nie wie, czy weźmie udział w manifestacji, bo to "obywatele i obywatelki powinni zabierać głos, a nie być zasłaniani przez polityków".
- Podzielając ten gniew i oburzenie na to, co dzieje się w Polsce przez
Jarosława Kaczyńskiego
, który otworzył kolejną wojnę aborcyjną, której skutki widzimy, jako polityk chcę się powstrzymać od tego typu ruchów. Chcę zobaczyć i usłyszeć w Polsce nie wolę Jarosława Kaczyńskiego w sprawie tego co kobiety powinny zrobić ze swoim życiem, tylko
chcę zobaczyć i usłyszeć wolę Polaków
.
Hołownia przyznał, że rozwiązaniem sprawy aborcji powinno być w jego opinii
referendum
. Stwierdził jednak, że najtrudniejsze byłoby przygotowanie pytań, tak, aby nie sugerowały one odpowiedzi.
- Tego niestety nie można zrobić w tym Sejmie. Bo ten Sejm ma prawo korygować pytania referendalne i nie chcielibyśmy, żeby ten Sejm w ten sposób postępował.
Hołownia zaznaczył, że
jest zwolennikiem tzw. kompromisu aborcyjnego
czyli utrzymania zapisów sprzed wyroku Trybunału Konstytucyjnego.
- Teraz trzeba wrócić do tej ustawy, która funkcjonowała w Polsce przez 27 lat i na którą się wszyscy nie zgadzali, ale to była ta jedyna zgoda w tym temacie, na którą nas było stać. A jak się tę ustawę uchwali, jako swego rodzaju plaster na sytuację, która jest, to w następnym Sejmie należy przeprowadzić uczciwie i rzetelnie proces referendalny, żebyśmy mieli na lata tę kwestię rozstrzygniętą przez większość społeczeństwa.
Podczas dzisiejszej manifestacji Hołownia przeprowadził krótką relację na żywo. Mówił, że
do uczestnictwa w marszu przekonała go żona
.
- Powiedziała mi: masz tam iść i masz wykrzyczeć tym marszem, że nie zgadzamy się na to, co w Polsce się dzieje, nie zgadzamy się na takie traktowanie kobiet.