Logo
  • DONALD
  • ROZMAWIAMY Z SEBASTIANEM MULIŃSKIM O NIERÓWNEJ WALCE Z TEMU, SHEIN I KONSEKWENCJACH ZALEWU TANIM BADZIEWIEM Z CHIN

Rozmawiamy z Sebastianem Mulińskim o nierównej walce z TEMU, Shein i konsekwencjach zalewu tanim badziewiem z Chin

12.05.2024, 08:00
Sebastian Muliński
jest przedsiębiorcą działającym w branży e-commerce od 2000 roku, jest współżałozycielem IAI i IdoSell, posiada doświadczenie z każdego etapu prowadzenia biznesu. Rozmawiamy z nim, bo zaczął zwracać publicznie uwagę na problem działania i błyskawicznego rozwoju w Europie chińskich platform
Temu, Shein i AliExpress
, które, jak przekonuje, robią to
"bez poszanowania otoczenia" i europejskiego prawa
.
"
Koszty impulsywnych zakupów tanich rzeczy są olbrzymie
, również dla środowiska i społeczeństwa. Nie może być tak, że gracze europejscy muszą spełnić rygorystyczne warunki i standardy a
noname dostawcy z Chin mogą robić wszystko
, co chcą,
bez żadnych konsekwencji
, za to korzystając z bogatego rynku" - przekonuje. Konsekwencją jest niska, wręcz podejrzana jakość. Koszty społeczne, ekologiczne, zdrowotne wynikające z takiej produkcji będziemy ponosili jako całe społeczeństwo".
Brzmi poważnie, postanowiliśmy więc porozmawiać z nim o tym na serio. Jak się okazuje, temat jest równie poważny co przyszłość motoryzacji.
donald.pl: Chcieliśmy przygotować się do tej rozmowy i okazało się to bardzo trudne. Jeżeli chce się zrozumieć głupie reklamy w internecie i pójdzie się tym tropem, to nagle okazuje się, że trzeba zrozumieć wiele procesów jednocześnie. Mamy więc taki pomysł, że zrobimy z Ciebie tego złego.
Sebastian Muliński: Mnie?
donald.pl: Jest ładna pogoda, lato się zbliża, miło jest. Ludzie chcą kupować rzeczy, a najlepiej, żeby było tanio. Ktoś inny, gdzieś tam w Chinach sprzedaje. Co ci w tym nie pasuje i dlaczego widzisz w tym jakieś zagrożenie?
Sebastian: To najtrudniejsze pytanie. Uderzamy w sam środek poczucia wolności klienta: dlaczego ktoś chce mi zakazać kupować tanio i wygodnie to, co lubię i chcę. Jednak tu mamy wielowarstwowy problem, który dotyka wiele segmentów gospodarki i społeczeństwa.
donald.pl: Patrz, tu mamy zapisaną reklamę klapek za mniej niż 7 zł. Jakim cudem komuś się opłaca to reklamować, osobno pakować do jakiegoś kontenera, żeby za parę tygodni było w Polsce?
Sebastian: Przede wszystkim "tanio" ma swoją cenę. Nie ma cudów i nie ma nic za darmo. Jeżeli mamy tanie drobiazgi dostarczane samolotem cargo do Europy lub USA z Chin, to ktoś musi ponieść ich koszt. Są to ekologia, która jest dewastowana przez dostawców Shein i Temu, których najważniejszych kryterium jest cena. Niska cena, szybka dostawa, jakość musi być niska. Są to pracownicy zmuszani do pracy - oskarżenia o wykorzystywanie ludzi do pracy są bardzo częste w mediach (szczególnie głośna była sprawa Ujgórów w Chinach, którzy mieli produkować bawełnę). Koszt ponoszą wreszcie lokalni producenci, którzy stosując wysokie standardy ochrony miejsc pracy, płacy minimalnej, ekologii, bezpiecznych dla zdrowia chemikaliów, nie są w stanie konkurować z nie liczącymi się z konsekwencjami Chińczykami. Niestety szybkie i impulsywne decyzje zakupowe przynoszą wiele strat.
donald.pl: To gdzie zaczyna się problem? W tym, że ktoś gdzieś daleko zmusza do niewolniczej pracy, wylewa odpady chemiczne do rzeki i ma taki model biznesowy, czy w tym, że my tu tanio kupujemy? Wróćmy do przykładu tych nieszczęsnych klapek: jak to możliwe?
Sebastian: To niemożliwe u nas. Niemożliwe, żeby uczciwy przedsiębiorca zatrudnił pracowników, uczciwie im płacił, rozliczał się ze skarbówką, wywoził śmieci zgodnie z prawem, a nie do lasu. Jest takie określenie: ultra fast fashion. To jak z fast foodami: smaczne, kolorowe i szkodliwe. Tylko fast foodów jesteśmy zjeść w stanie ograniczoną ilość, a klapek, koszulek, rozmaitych gadżetów prawie nieskończoną. Więc jeszcze raz: te ceny są niemożliwe, są czasami sztucznie zaniżone nawet jak na Chiny.
donald.pl: Po co?
Sebastian: Wiele cen jest dumpingowych, żeby zdjąć początkowe ryzyko z kupowania. Przy czymś co kosztuje przysłowiowe grosze i jest wielokrotnie tańsze niż normalna oferta w Europie, znika praktycznie opór przed ryzykiem czy towar do nas dojdzie czy nie. To sprzyja łatwemu podjęciu decyzji. Potem kolejne algorytmy, jak w przypadku social mediów (szczególnie TikTok) wciągają w serię zakupów, podbijając cenę i tworząc swoistą spiralę. To jest tak zaplanowane, że niewiele różni się od hazardu.
Unia chroni konsumentów przed takimi praktykami. Kwestie promocji, pokazywania cen i fake'owych opinii są regulowane dyrektywą Omnibus. A Shein i Temu działają tak, jakby po prostu nie podlegały tym regulacjom.
donald.pl: Zakupy zawsze miały wciągać, w zwykłym sklepie sprzedawca też będzie zachwalał towar i proponował rabat. Co tu jest takiego niezwykłego, że mówimy o hazardzie?
Sebastian: W sklepie wchodzimy, kupujemy i wychodzimy. Tu wchodzimy i nie ma środka, końca ani wyjścia. Za każdym rogiem czeka coś nowego, To zespół zachęt i bodźców które wciągają cię w grę, obiecują nagrody, dbają o twój poziom dopaminy i poczucie, że coś ci umyka. Często użytkownikami aplikacji są dzieci, które korzystają z telefonów swoich lub dorosłych, a dzieci są niezwykle podatne na takie mechanizmy i ze względu na biznes są niezwykle łakomym kąskiem. Je szczególnie powinniśmy chronić.
donald.pl: Jak przeglądanie Facebooka albo TikToka?
Sebastian: Mechanizmy są znane, stosowała je Meta w Instagramie, do perfekcji doszedł TikTok, ale nawet już Kahneman i cała ekonomia behawioralna jest pełna przykładów. Wiemy, że da się tak manipulować ludźmi, szkodzić środowisku i wyzyskiwać. Tylko na końcu jest jakaś etyka, której jako społeczeństwo zachodnie nie chcemy porzucać.
donald.pl: Jakiś czas temu pisaliśmy o tym, że Francja kładzie tamę szybkiej modzie. Myślisz, że tędy droga?
Sebastian: Tędy też. Jeżeli jeszcze zakupy są z pogwałceniem środowiska, prawa, zagrożeniem dla naszych firm, to wiemy, że to groźne zjawisko, to można się tak bronić.
donald.pl: A dlaczego problem "ultra fast fashion" jest tak mało znany? W polskiej debacie prawie każdy ma jakieś zdanie na przykład o elektrycznych samochodach, ale nie o tym. I na co właściwie liczysz, na bojkot konsumencki czy na regulacje?
Sebastian: Nie wierzę w cuda i zrywy konsumenckie w postaci bojkotów. Wierzę, że powinna wykształcić się większa świadomość, że niska cena, to wysokie ryzyko i duży koszt w innych miejscach. Ale olbrzymia praca leży po stronie organizacji przedsiębiorców, konsumentów i administracji w edukowaniu ludzi. Tak, jak to miało to miejsce w przypadku profilaktyki antynikotynowej. Papierosy też były kiedyś tanie, łatwo dostępne, i po cichu kierowane tak, żeby uzależniać już dzieci. To nie jest coś, czego możemy zakazać, musimy apelować i przekonywać, jednocześnie dociskać śrubę tym, którzy grają bez zasad, żeby wyrównywać szanse na rynku.
donald.pl: A kto właściwie jest klientem ultra fast fashion? Biedniejsi, którzy chcą oszczędzić? Bogatsi, którzy chcą mieć więcej bajerów?
Sebastian: Przede wszystkim mówimy tu o zakupach kompulsywnych, takich, które przyszły nam do głowy dopiero jak zobaczyliśmy reklamę. To inna sytuacja, kiedy chcemy kupić koszulkę na lato i szukamy takiej, która będzie nam pasowała ceną i jakością. To są zwykłe zakupy. Kompulsywne są wtedy, kiedy myśl o zakupie koszulki wpada nam do głowy, w reklamie pojawiła się taka ze śmiesznym nadrukiem albo w śmiesznej cenie. A kiedy chcemy kupić, pojawia nam się reklama słuchawek z podobnym motywem i kupujemy jeszcze obieraczkę do warzyw, chociaż jedną już mamy.
donald.pl: Gdzie kończy się ta szybka moda? Ubrania, zegarki, pościele, buty, elektronika, meble?
Sebastian: Nie ma granicy. Jeżeli coś zostało wyprodukowane poniżej kosztów i tak, żeby prawie od razu było śmieciem, to jest to "ultra fast fashion". Nieważne, czy to klapki czy lampka na biurko.
donald.pl: Dobra, a z tymi regulacjami i dokręcaniem śruby nie będzie tak, że jak zwykle oberwą najbiedniejsi?
Sebastian: Nie, bo to nie znaczy, że znikną tanie ubrania czy gadżety. One były i będą. Ale koszty ultra fast fashion jak najbardziej uderzają w najbiedniejszych. Kiedy obrywają uczciwi przedsiębiorcy, to w końcu padają. Nie zatrudniają pracowników, którzy mogliby dostać uczciwe pensje i warunki pracy. Kiedy nie ma pracy i upada taka gałąź biznesu, wszyscy zrzucamy się na zasiłki dla bezrobotnych. A nie zrzucają się firmy, które u nas sprzedają, bo swoimi podatkami zasilają rząd Chin.
donald.pl: Sprytne, w jednej wypowiedzi zaatakowałeś problem od strony lewicowej, wolnorynkowej i narodowej.
Sebastian: To nie ja pierwszy na to wpadłem. Problem jest naprawdę szeroki i na serio uważam, że należy porównywać to do branży tytoniowej: reklamy były wszędzie, można było palić latami a konsekwencje były później. Motorem tego biznesu również było planowane uzależnianie klientów, a choroby płuc były kosztem dla ochrony zdrowia, na którą zrzucaliśmy się wszyscy. No i papierosy same w sobie były bardzo tanie. Nawet kiedy kosztowały 5 zł, producent wciąż świetnie zarabiał. Pomogły dopiero edukacja, rosnąca akcyza i regulacje.
donald.pl: A czy polski rynek jest tu w jakiś sposób specyficzny? Jesteśmy mniej lub bardziej podatni na ten zakupohazard
Sebastian: Nie sądzę. Nawet kiedy przyszli giganci tacy jak eBay czy Amazon, nie było trzęsienia ziemi. Jesteśmy dość stabilni i jako rynek, i jako branża. Ale ważne zastrzeżenie: tamci gracze musieli trzymać się naszych reguł. Taki Amazon może postawić sobie w Polsce magazyn, ale musi stosować zasady BHP, polskie prawo pracy i płacić przynajmniej tyle, ile wynosi minimalna. A chińscy gracze tych reguł nie tylko nie przestrzegają, łamią je tam, gdzie to możliwe: u siebie.
donald.pl: Z jakim poczuciem chciałbyś zostawić czytelników? Po tej rozmowie na pewno widzą problem, ale może jakiś optymistyczny akcent?
Sebastian: To co wyżej, z papierosami się udało. Uczymy się powoli, ale się uczymy. Mam tylko nadzieję, że tym razem nie zajmie to 50 lat. I to nie musi być wyrzeczenie, to będzie ulga.

Dokarm kaczkę przez internet

Zapraszamy do zapoznania się z naszym Patronite, także jeżeli nie zamierzasz nic wpłacać. To jest nasz manifest:

https://patronite.pl/donaldpl

STRONA GŁÓWNA »
NAJLEPSZE KOMENTARZE TYGODNIA