Agenci Rutkowski Patrol zostali
zatrzymani w piątek przez niemiecką policję
w okolicy autostrady A5 w Gräfenhausen West. Pracownicy celebryty mieli zastraszać protestujących uzbeckich i gruzińskich kierowców polskiej firmy przewozowej.
Od 30 marca około 50 kierowców ciężarówek domaga się wypłacenia zaległych wynagrodzeń. Wspierają ich związkowcy i stowarzyszenia.
Przed południem właściciel firmy wraz ze swoimi agentami w kamizelkach kuloodpornych próbowali wedrzeć się do ciężarówek. Podejrzewano, że mogą być uzbrojeni. Ponadto poruszali się pancernym pojazdem.
Na miejscu interweniowała policja, która zagroziła pracownikom Rutkowski Patrol, że funkcjonariusze użyją gazu pieprzowego i pałek. Policjanci
zatrzymali łącznie 19 osób
, w tym właściciela firmy przewozowej.
Podczas przeszukiwania zatrzymanych mundurowi znaleźli dwa noże, ochraniacz na zęby oraz gaz pieprzowy. Mężczyzn podejrzewano o poważne naruszenie porządku publicznego, kierowanie gróźb, stosowanie przymusu, usiłowanie uszkodzenia ciała oraz zakłócanie zgromadzenia.
- To, że właściciel firmy przewozowej wysyła do Niemiec paramilitarny gang, w tym pojazd opancerzony, aby zakończyć protest kierowców ciężarówek groźbami, jest czynem skandalicznym - skomentował Stefan Körzell, członek zarządu Niemieckiego Zrzeszenia Związków Zawodowych.
Do sprawy odniósł się również sam Krzysztof Rutkowski.
- Wszyscy już zostali wypuszczeni, nie postawiono im zarzutów. My działaliśmy na zlecenie polskiego przedsiębiorcy, któremu kierowcy zablokowali 70 frachtów. Starał się wejść do samochodu, wtedy
rzucili się na niego gruzińscy i uzbeccy kierowcy
. Moi ludzie go obronili - powiedział w rozmowie z RMF FM.
Jego zdaniem policja zareagowała w "bezsensowny sposób".
- Traktowali ich tak, jakby próbowali przejąć majątek właściciela. My dbamy o własność prywatną, samochody zostały zablokowane - zapewnił.
Celebryta został zapytany, dlaczego właściciel polskiej firmy nie wezwał policji do protestujących, skoro mieli bezprawnie zająć auta.
- Niemiecka policja jest zupełnie bezsilna [...] Zaakceptowała strajkujących Uzbeków i Gruzinów, transporty są zablokowane. Za to są milionowe kary - dodał.