Przed zeszłorocznym sylwestrem
Janusz Korwin-Mikke
postanowił oswoić swojego psa,
Odiego
z hałasem. Kupił paczkę petard i rzucał je obok niego, uniemożliwiając mu ucieczkę. Zachowanie Korwina wzbudziło wiele kontrowersji, a poseł PO
Tomasz Cimoszewicz
zgłosił nawet sprawę do prokuratury, zarzucając politykowi Konfederacji znęcanie się nad psem. Korwin przekonywał natomiast, że
Odi nie boi się fajerwerków
.
Dokładnie rok później Korwin
ponownie postanowił oswoić Odiego z fajerwerkami
, podczas którego ponownie rzucał obok psa petardy. Tym razem
w towarzystwie kamer
i fotoreportera
Super Expressu
.
Wideo z sylwestrowego spaceru Korwina pojawiło się na YouTubie. Widać na nim, jak
polityk podpala fajerwerki i rzuca je na ziemię
, jednocześnie trzymając psa na smyczy.
-
Mój pies jest zachwycony. Najchętniej trzymałby je w pysku
- tłumaczy Korwin w rozmowie z tabloidem.
Rzeczywiście widać, że
Odi nie boi się fajerwerków
, skacze wokół nich i próbuje się nimi bawić. Użyte przez Korwina fajerwerki są jednak
nieporównywalnie mniejsze
od tych, którymi strzela się w sylwestra.
Podobnie jak w zeszłym roku zabawa Korwina podzieliła komentujących. Niektórzy podkreślają, że nic złego się nie stało, inni zarzucają politykowi sadyzm.
-
Rzucanie materiałów, wybuchowych czy hukowych w stronę psa jest zwykłym sadyzmem!
Poseł nie wiedział, jak zareaguje pies. Mogło to się skończyć nie tylko wielkim stresem, a nawet zawałem serca. Ktoś, kto robi takie rzeczy, jest osobą skrajnie nieodpowiedzialną! - mówi w rozmowie z
Faktem
Magdalena Kucfir
z Pogotowia Opiekuńczo-Adopcyjnego "Łapa".