RMF FM poinformowało, że
krakowska prokuratura odmówiła wszczęcia postępowania
w sprawie słów arcybiskupa
Marka Jędraszewskiego
o
"tęczowej zarazie".
Przypomnijmy, że padły one podczas mszy świętej z okazji rocznicy Powstania Warszawskiego.
- Czerwona zaraza już po naszej ziemi nie chodzi. Co wcale nie znaczy że nie ma nowej, która chce opanować nasze dusze, serca i umysły. Nie marksistowska, bolszewicka, ale zrodzona z tego samego ducha - neomarksistowska. Nie czerwona, ale tęczowa - mówił.
Doniesienia do prokuratury w sprawie tych słów złożyło 17 osób i dwa stowarzyszenia, podkreślając, że arcybiskup m.in.
nawoływał do nienawiści.
Prokuratura Rejonowa w Krakowie-Krowodrzy uznała jednak, że nie ma podstaw do wszczynania śledztwa, ponieważ czyn
"nie zawiera znamion czynu zabronionego"
.
- Ustawodawca w szerokim katalogu ochrony: obejmującym narodowość, rasę, wyznanie, bezwyznaniowość, czy też pochodzenie etniczne, pomija ochronę z uwagi na orientację seksualną - tłumaczy w rozmowie z
Wyborczą
rzecznik prasowy prokuratury okręgowej,
Janusz Hnatko
.
- Słów wygłoszonych przez arcybiskupa Marka Jędraszewskiego nie sposób także rozpatrywać przez pryzmat tych znamion, bo owo niebezpieczeństwo dla życia i zdrowia osób LGBT jawi się jako abstrakcyjne i nieokreślone, i nie wystąpiły przy tym okoliczności szczególnie niebezpieczne - dodaje.
Sprawę skomentował już m.in
Robert Biedroń.
"Jeżeli za kilkanaście lat kościoły w Polsce będą świecić pustkami, to nie będzie to wina Lewicy"
- pisze na Twitterze.
"Winni będą hierarchowie, którzy
szerzą mowę nienawiści, ukrywają pedofilów i biorą gigantyczne pieniądze
z budżetu. Oraz politycy i państwo, które zapewnia im poczucie bezkarności".