15 lat temu TVP2 emitowało program
Duże Dzieci
, czyli
talk-show, w którym goście w wieku 6-9 lat wypowiadali się na rozmaite, często bardzo trudne tematy
. Rozmowom przysłuchiwali się popularni dorośli, a gospodarzem był
Wojciech Mann
. Okazuje się jednak, że na planie wcale nie było tak wesoło.
Robert Walkiewicz
, jeden z występujących w
Dużych Dzieciach
, postanowił udzielić wywiadu, w którym
wyjaśnił, jak wyglądały kulisy programu rozrywkowego
.
- Mimo że mieliśmy po kilka lat, zdjęcia trwały cały dzień, po 8-10 godzin. Nie były skracane. Nie powiedziałbym, że mogliśmy liczyć na specjalne traktowanie.
Wojciech Mann, który prowadził program, wybrał sobie trzy osoby, które faktycznie były "zatrudnione" na specjalnych warunkach.
Moi rodzice dostawali za mój udział w programie
100 złotych za odcinek, wyróżnione dzieci miały stawkę nawet pięć razy wyższą
i mogły liczyć na pomoc stylistów, makijażystów. My byliśmy zdani na siebie - wyznał w programie
Kiedyś gwiazdy TV, a dziś...?
serwisu Plejada.pl.
Walkiewicz wspomina, że nikt nie tłumaczył dzieciom, dlaczego w programie ich twarz pojawia się w programie tylko przez kilka sekund, mimo że spędziły całe godziny w studiu.
- Co do samego programu mam mieszane uczucia.
Większość dzieci była tłamszona, nie pozwalano nam dojść do głosu.
Całe nagrania skupiały się na tej trójce, która mówiła cały czas. Wciąż staram się myśleć o udziale w
Dużych Dzieciach
jak o fajnej przygodzie, ale z pewnością bycie jednym z rekwizytów, które mają robić tło wyróżnionym dzieciom, nie było dobre.
Bywałem z tego powodu smutny i przybity.
Nie awanturowałem się, należałem do tych grzecznych dzieci, które nie chcą problemów, ale zwyczajnie nie czułem satysfakcji z nagrywania tego programu. Czasem powiedziałem coś fajnego, ważnego dla mnie. Potem czekałem cały tydzień na odcinek, żeby to usłyszeć, pokazać bliskim, a
ostatecznie okazywało się, że mnie wycięli
- żali się 22-latek.
W dalszej części wywiadu były uczestnik
Dużych Dzieci
tłumaczy, że
odszedł z programu, ponieważ męczyły go wielogodzinne nagrywki
, by finalnie montażyści używali kilkanaście sekund jego wypowiedzi.
- Grupa tych "wybranych dzieci" była wyalienowana. Nie spędzała zbyt wiele czasu z nami. To nie była oczywiście ich decyzja, tylko reżysera i producenta. Do nikogo nie mam żadnych pretensji, ale
bardzo wcześnie poznałem nierówności show biznesu.
Z programu odszedłem. Była to moja decyzja. Czułem się przytłoczony tym, że spędzałem na planie od ośmiu do dziesięciu godzin, a w godzinnym programie było pokazane może 30 sekund moich wypowiedzi.
Podział był taki: 20 minut Wojciech Mann, 20 minut gość programu, 15 minut trójka wybranych dzieci, a ostatnimi pięcioma minutami musiały podzielić się pozostałe dzieci
- wyjaśnia.
Walkiewicz docenia, że mógł poznać wiele gwiazd, które były dla niego autorytetem (np. Zbigniew Wodecki), jednak deklaruje, że już
nigdy więcej nie chciałby brać udziału w żadnej produkcji TVP
. Mężczyzna krytykuje sposób narracji dziennikarzy w
Wiadomościach
: "
Józef Goebbels
i jego propaganda przy tym, co robi PiS, to nic.
Poziom manipulacji Polakami, nawoływanie do nienawiści wobec mniejszości, to jest coś, co mnie przeraża
". 22-latek twierdzi, że żałuje udziału w programie Telewizji Polskiej oraz tłumaczy, że teraz woli się skupić na swojej edukacji wyższej i karierze.