
fot. YouTube @cudo.tworcy
Filip Chajzer
regularnie publikuje w mediach społecznościowych posty i nagrania, w których chwali się swoim codziennym życiem i rozwijaniem biznesu. Media rozpisywały się m.in. o premierze jego książki deklaracji udziału w Fame MMA, następnie o wycofaniu się z walk, czy o przyznaniu się brania narkotyków. Wszystkie te informacje Chajzer sam publikował w swoich mediach społecznościowych.
Głośno było także o jego Fundacji "Taka Akcja", która miała nie przekazać 350 tys. zł zebranej zbiórki na leczenie chorego dziecka. Chodziło o zbiórkę na leczenie Oskara, u którego zdiagnozowano autoimmunologiczne zapalenie mózgu. Fundacji udało się zebrać milion dwieście tys. zł i większość tej sumy miała zostać uregulowana.
Ostatecznie sprawa wyglądała zupełnie inaczej. Matka chłopca miała wyłudzić pieniądze z fundacji. Sprawą zajęły się służby, a kobieta została zatrzymana. Monika K. miała usłyszeć zarzut wyłudzenia prawie miliona złotych na szkodę fundacji:
Teraz Chajzer nawiązał do sytuacji podczas rozmowy z autorami
podcastu CUDO.twórcy.
Przy okazji wyjawił, że po wszystkich wzlotach i upadkach, których doświadczył,
znalazł ukojenie w wierze i zawierzył swoje życie Maryi
. Miał otrzymać znaki w czasie kryzysowych sytuacji w życiu:
- Byłem bezsilny. Wiem, jaka jest prawda, ja bym muchy nie skrzywdził, a co dopiero dziecko rzekomo umierające. I przed tym nie masz jak się obronić, wydano na mnie wyrok. Nikt tego nie poddał weryfikacji. I ja powiedziałem: zawierzam moje życie Tobie, bo ja już fizycznie nie mam siły. Słuchajcie, ja ląduję samolotem z Pizy do Polski, dzwoni telefon: panie Filipie, jak najszybciej potrzebujemy pana w prokuraturze, potrzebne są pana zeznania, one są kluczowe. Ja mówię: Co się dzieje?. Temu dziecku, przez które cała ta historia się zaczęła, grozi niebezpieczeństwo, potrzebujemy pana zeznań - powiedział.
- Ta kobieta została zatrzymana. I ja wtedy pomyślałem: wow. (...) Jestem w kościele, jestem rozwalony na kawałki, proszę o pomoc, wsiadam do samolotu, wysiadam w Polsce i się dzieje. Gdyby to się nie stało, ta policja, prokuratura nie zadziałały, nie dostały informacji o tym, że temu dziecku może coś grozić nie przeze mnie, tylko ze strony własnej matki, to ja bym do dzisiaj żył z oskarżeniem, że przeze mnie umiera dziecko. A to nie jest życie, wierzcie mi. Do końca moich dni musiałbym się ukrywać, czułbym wstyd, nie mógłbym wychodzić z domu, prawdopodobnie nie mógłbym żyć w Polsce - dodał.
- O tym wszystkim, co się dzieje i wydarzyło, nie można nie napisać książki. Bo ja jestem pragmatyczny do bólu, stoję nogami na ziemi na maksa, jak tylko się da i jak dzieją się takie rzeczy, to uważam, że trzeba o nich ludziom opowiedzieć, bo nic bardziej namacalnego nie dostaniesz niż ta historia - stwierdził.
- Ja wyszedłem z dosyć ostrego uzależnienia. I dzisiaj jak sobie o tym myślę, to jest jakiś kosmos, że człowiek może siebie doprowadzić do takiego stanu, ale może. A dzisiaj jestem uzależniony od zupełnie czegoś innego i nie jest to ani kawa, ani papierosy, ani innego rodzaju używki.
Jestem uzależniony od chodzenia do Kościoła
. To jest nieprawdopodobne, że jak zbierze się za dużo myśli. Ja mam także, że jak mam za dużo, to muszę pójść i to właśnie w tej ciszy, w tym skupieniu, mam kilka ulubionych kościołów sobie przepracować, może sam, może z pomocą u góry - powiedział.
W podcaście odniósł się także do
zaproszenia księdza na poświęcenie swojej budki z kebabem
. Chajzer zasugerował, że k
ebab jest po części związany z Kościołem
, bo jest podpłomykiem, a w czasach Jezusa jedzono podpłomyki:
- Ksiądz święcił ten kebab. Straszna afera jakaś była. Napisał do mnie na Instagramie, że bardzo chce uczestniczyć w tym wydarzeniu, a ja napisałem, że to dla mnie zaszczyt. Ludziom nie podoba się zbitka kebab-ksiądz. A ja w tym nie widzę żadnej sprzeczności. Przepiękne kazanie o wielokulturowości. A z drugiej strony zobaczcie, że to danie łączy.
Czym jest kebab? Kebab jest podpłomykiem. W czasach Jezusa jedzono podpłomyki
. Zresztą podpłomyk jest w Biblii - powiedział Chajzer.