W poniedziałek 4 marca
zmarł Tomasz Guzowski
, czyli mężczyzna, który miał być rzekomo "uzdrowiony" dzięki terapii realizowanej przez Vinci NeoClinic, czyli firmę byłego wiceministra sportu Łukasza Mejzy.
Terapia, która miała kosztować aż 80 tysięcy zł, obiecywała leczenie nieuleczalnie chorych przy użyciu "pluripotencjalnych komórek macierzystych". Guzowski, który sam chorował neurologicznie, był wspólnikiem Mejzy i korzystał z kontrowersyjnej metody leczenia. Podczas wspólnej konferencji prasowej przekonywał, że został uzdrowiony. W pewnym momencie
wstał z wózka inwalidzkiego
i oznajmił, że lekarze w Polsce nie dawali mu szans.
- Dostałem diagnozę: choroba genetyczna, choroba śmiertelna, choroba nieuleczalna: adrenoleukodystrofia - podkreślił.
Kuzyn zmarłego, Bartosz Guzowski, w rozmowie z
Gazetą Wyborczą
wyjaśnił, że terapia była "fikcją i mistyfikacją". W ostatnich dniach życia Tomasz Guzowski
nie mógł mówić
i nie było z nim kontaktu.
- Mejza powinien zostać ukarany, bo dawał fałszywą nadzieję, obiecywał coś co nie było możliwe do spełnienia, wykorzystał Tomka - powiedział.
Ponadto rozmówca dziennika twierdzi, że to polityk namówił Tomasza Guzowskiego na założenie firmy.