W grudniu ubiegłego roku
Prokuratura Rejonowa Warszawa-Ochota skierowała do Sądu Rejonowego dla m.st. Warszawy
akt oskarżenia
przeciwko
Kazimierzowi Marcinkiewiczowi.
Były premier został oskarżony "o uchylanie się od wykonywania
obowiązku alimentacyjnego
określonego co do wysokości wyrokami sądu na rzecz pokrzywdzonej", którą jest Izabela Olchowicz-Marcinkiewicz.
Chodzi o okres od
22 listopada 2021 roku do 18 listopada 2022 roku
. TVP.Info podaje, że w połowie stycznia tego roku Sąd Rejonowy dla m. st. Warszawy wydał w tej sprawie wyrok nakazowy bez konieczności przeprowadzenia rozprawy.
Według nieoficjalnych ustaleń serwisu Marcinkiewicz został uznany za
winnego
stawianych mu zarzutów. Serwis podaje, że sąd orzekł, że były premier "spowodował zaległość stanowiącą równowartość co najmniej trzech świadczeń okresowych".
Kara, która miała mu zostać wymierzona to sześć miesięcy
ograniczenia wolności
z obowiązkiem wykonywania
prac społecznych w wymiarze 20 godzin miesięcznie
. Marcinkiewicz ma też zapłacić 320 zł na rzecz Skarbu Państwa za koszty postępowania.
Co ciekawe sekcja prasowa sądu nie udziela informacji co do treści orzeczenia, ponieważ postępowanie znajduje się na etapie doręczenia odpisu wyroku stronom.
Marcinkiewicz w rozmowie z Onetem stwierdził, że nic nie wie o wyroku. Nie otrzymał żadnego pisma:
-
Nic na ten temat nie wiem
, żadne informacje z sądu do mnie nie dotarły. Zapadają jakieś kapturowe wyroki. W państwie PiS to jest normalne - powiedział.
Stwierdził też, że to zemsta Zbigniewa Ziobry na nim. Dodał, że była żona otrzymała od niego w ubiegłym roku
230 tysięcy zaległości:
-
Nie uchylam się od płacenia alimentów.
W ubiegłym roku pani Olchowicz otrzymała 230 tys. zł zaległości. Nie mam zamiaru się z tego tłumaczyć. W ogóle nie rozumiem, dlaczego mam dorosłą osobę utrzymywać już 10 lat, dla mnie jest to niejasne - dodał.
fot. East News