W ostatnim czasie w związku z protestami, które mają miejsce na
Białorusi komunikator internetowy Telegram
stał się głównym kanałem przekazywania informacji. Korzystają z niego nie tylko
protestujący
Białorusini, ale także
niezależne media
, których władzy nie udało się zablokować.
Jak podają Wirtualne Media, powołując się na słowa
analityka Arcioma Szrajbmana
Telegram stał się na Białorusi "
oazą wolności słowa"
.
-
Telegram skupia stopniowo wszystko, co zostało lub może zostać zablokowane
. Władze każdym swoim krokiem w stronę cenzury zwiększają liczbę jego użytkowników. To są już miliony ludzi, a administratorzy najpopularniejszych kanałów stali się ważnym postaciami, w istocie - koordynującymi protest - twierdzi analityk.
Kanał
Nexta Live
, który w trybie online publikuje informacje o wszystkich kluczowych wydarzeniach na Białorusi, ma ponad 2,1 mln użytkowników. Jego założycielem jest Sciapan Puciła. 22-letni bloger oskarżany jest przez władzę o "organizację masowych zamieszek, którym towarzyszyła przemoc wobec jednostek, pogromy, podpalenia, niszczenie mienia i zbrojny opór". Wystawiono za nim list gończy. Puciła od trzech lat mieszka w Polsce, wyjechał, ponieważ groziło mu aresztowanie za znieważenie prezydenta w interencie.
- Nie znam się na technikaliach, ale
skoro Telegram nie został zablokowany, to znaczy, że się tego nie da zrobić
. Najwyraźniej do jego zablokowania potrzebne są bardziej zaawansowane działania czy po prostu odłączenie internetu, co generuje ogromne koszty, bo blokuje pracę np. banków i innych instytucji - mówi Szrajbman.
Białoruskie władze próbują
walczyć
z Telegramem, ale jak na razie są bezsilne. Z drugiej strony próbują także
konkurować
z wiadomościami przekazywanymi przez opozycję za pomocą komunikatora, publikując na swoich kanałach własne informacje. Efekty nie są najlepsze. Dla porównania kanał Nexta Live ma 2,1 mln użytkowników, zaś kanał prezydenckiej służby prasowej Puł Pierwogo ma 77 tys. subskrybentów, a państwowa agencja BiełTA 16 tys.
Wcześniej miejscem sprzyjającym wolności słowa były media internetowe, z czasem jednak władze Białorusi zaczęły je "dociskać", w związku z tym przeniosły się one na Telegram.
- To samo obserwowaliśmy wcześniej,
gdy władza zmonopolizowała telewizję i gazety, i wolność słowa przeprowadziła się do internetu
. Kiedy zaczęli dociskać media internetowe, te przeniosły się na Telegram, a za nimi ludzie. To jest jak woda zablokowane w jednym miejscu, płynie tam, gdzie jest wolne dojście - zaznacza Szrajbman.
Obecnie, jak podają Wirtualne Media, na Białorusi zablokowanych jest już kilkadziesiąt stron internetowych, w tym także tych należących do niezależnych mediów takich jak Radio Swaboda, Nasza Niwa czy telewizja Biełsat. Media te zdecydowały się więc na publikowanie wszystkich informacji na za pomocą Telegramu, jeszcze bardziej popularyzując ten komunikator.
Symbolicznie niemożliwość ingerowania w Telegram przez reżim Łukaszenki obrazuje sprawa ikonki białoruskiej flagi. Komunikator odgórnie zmienił emoji z flagą Białorusi na "opozycyjną" biało-czerwono-białą.
Zachęcamy także do dołączenia na
nasz kanał na Telegramie - Donald News
, wysyłamy tam codziennie podsumowanie informacji dnia:
https://t.me/donaldplnews