Tadeusz Giczan
- białoruski dziennikarz i redaktor naczelny kanału NEXTA, podzielił się na Twitterze efektami swojego
śledztwa
dotyczącego
propagandowych kanałów na Telegramie,
które są skierowane do Polaków. Zdaniem Giczana zostały one stworzone przez białoruskie służby i działają jak "ekosystem", udostępniając i polecając się nawzajem.
Śledztwo dziennikarza zaczęło się od wpisu kanału
"Ktoś"
prowadzonego w języku polskim.
"Kanał ten został stworzony w październiku 2020 podczas protestów antyaborcyjnych przez jednego z białoruskich propagandystów jako parodia na NEXTĘ. Od tamtego czasu nic nie było o nim słychać, więc myślałem, że ten projekt już dawno nie żyje. Otóż nic bardziej mylnego.
"Ktoś" nadal ma się całkiem nieźle
, a co najważniejsze jego twórcy stworzyły też dziesiątki innych kanałów w języku polskim o tzw. tematyce szurowskiej" - pisze Giczan.
Kanał Ktoś obserwuje prawie 8 tysięcy osób.
Giczan tłumaczy dalej, że niektóre kanały są starsze, ale spora część powstała podczas kryzysu migracyjnego lub
zaraz po wybuchu wojny na Ukrainie
.
"Średnio mają kilka tysięcy followersów, największe mają do 10 tys.
Tematy są standardowe: banderowcy, NATO, Żydzi, szczepienia i najrozmaitsze spiski
. Kanały działają 24/7 tworząc setki wpisów dziennie. Od politycznych memów i linków do filmików z żółtymi napisami do tłumaczeń orędzi Putina i rosyjskiej propagandy wojennej" - pisze.
Jednym z największych jest "Kanał informacyjny KJU", ma ponad 8,5 tys. obserwujących. Jak podaje dziennikarz, wpisy są tam
maszynowo tłumaczone z języka rosyjskiego
. Poza tym funkcjonują kanały, które nie tworzą własnych treści, udostępniają jedynie materiały polskich redakcji, takich jak wRealu24.
"W godzinę znalazłem kilkanaście takich kanałów. Widać wyraźnie, że to jedna siatka, bo udostępniają sobie nawzajem wpisy. I o ile
większość kanałów jest prowadzona przez białoruskie służby
, tak, patrząc po komentarzach,
dużą część czytelników stanowią jednak prawdziwi Polacy
" - pisze Giczan.
"Samo w sobie nie jest to raczej specjalnie szkodliwe, bo czyta to góra kilkanaście tysięcy osób z Polski. Ale później te treści są podawane dalej na FB, Twitterze czy tam Wykopie i 1-2% ludzi pewnie w to uwierzy, a to w skali całego kraju nie jest aż tak mało" - podsumowuje.
Przy okazji,
sprawdźcie nasz kanał na Telegramie
, żeby niczego nie przegapić:
https://t.me/donaldplnews