Ksiądz z Podkarpacia wśród zatrzymanych za grożenie ginekolog Gizeli Jagielskiej

W połowie kwietnia głośno było na temat

. Polityk wtargnął tam pod pretekstem obywatelskiego zatrzymania jednej z pracujących tam lekarek

.

Ginekolożka jest krytykowana za to, że

, u którego stwierdzono wrodzoną łamliwość kości. Lekarka możliwość przerwania ciąży po 24 tygodniu potwierdziła wcześniej u krajowego konsultanta w dziedzinie perinatologii, prof. Mirosława Wielgosia. Otrzymała także zielone światło na zastosowanie chlorku potasu.

Pisaliśmy o tym tutaj:

Po całym zajściu na lekarkę w internecie wylała się

. Kobieta była obrażana, ujawniono jej adres, a także grożono jej śmiercią. Sprawą nękania Jagielskiej zajęła się Prokuratura Rejonowa w Oleśnicy.

Teraz okazało się, że służby

.  

podała, że śledczy postawili

. Zarzucili wszystkim kierowanie gróźb karalnych, a także zniesławienie lub znieważenie. Czwarta z zatrzymanych osób była przesłuchiwana w charakterze świadka. Według śledczych nie potwierdzono, aby to ona napisała nienawistnego e-maila. Podejrzanych zwolniono już do domu. Prokuratura zabroniła kontaktowania się z lekarką.

podała, że wśród zatrzymanych

. Prokuratura Okręgowa we Wrocławiu nie potwierdziła jednak tych informacji.

Odniosła się jednak do nich działaczka antyaborcyjna

. We wpisie w mediach społecznościowych przekazała, że w sprawie zatrzymano duchownego z Podkarpacia.

"Myśleliście, że w sprawie zabójstwa w Oleśnicy nikt nie pójdzie do aresztu? Jednak ktoś poszedł!

na adres oleśnickiego szpitala. Policja przyjechała natychmiast! I to nie na adres zameldowania. Organy ścigania przykładnie się zaangażowały i wyczaiły, że ksiądz jest właśnie z poświąteczną wizytą w domu swoich rodziców w Krośnie. Radiowóz pojechał zatem pod dom przerażonej matki, na oczach innych członków rodziny. Księdza już nie było, bo skończył obiad i ruszył w drogę powrotną na parafię. Zawrócił jednak do matki zaalarmowany jej telefonem, że są tu panowie, szukają go i pytają, gdzie laptop i telefon. Doszło do zatrzymania i umieszczenia ks. Grzegorza w areszcie w Krośnie" - napisała.

"Właśnie teraz, gdy czytacie te słowa, specjalny konwój przewozi księdza z aresztu w Krośnie do aresztu w Oleśnicy. Tak, dobrze zrozumieliście: przez całą szerokość Polski, 500km, prawie 6h jazdy. Na czynności. Bo czynności prowadzone są w Oleśnicy i nie dało się przesłuchać księdza na komendzie w miejscu jego zamieszkania. Trzeba było zorganizować konwój. Policja może nie mieć pieniędzy na spinacze do papieru, oszczędza się ksero i przypomina o gaszeniu światła na korytarzach komisariatu, ale konwój przez całą Polskę dla duchownego, który napisał maila do szpitala, jednak udało się zorganizować" - dodała.

Godek przyznaje, że treść maila, którego wysłała ksiądz do lekarki była nieodpowiednia, jednak usprawiedliwia duchownego, że pisał go w ogromnych emocjach:

"Taka jest Polska AD 2025. Zamordowanie dziecka gotowego do porodu zastrzykiem z chlorku potasu - nie ma aresztu.

, gdzie w tym momencie przebywa nadawca wiadomości. I nie ma takich kosztów, których nie poniosą służby, żeby śledzić, zatrzymać i wozić po Polsce księdza. Treści maila autorstwa ks. Grzegorza nie da się bronić, był pisany ewidentnie pod wpływem dużych emocji. Natomiast same emocje są jak najbardziej zrozumiałe - kiedy się słyszy o morderstwie ze szczególnym okrucieństwem na dziecku, które nie mogło się w żaden sposób bronić, a potem widzi, jak sprawca morderstwa bryluje w mediach i jest pochwalany za swoją działalność - nie da się nie oburzyć. Jednak policja może prowadzić dochodzenie w standardowy sposób, nie trzeba robić pokazówki na całą Polskę" - napisała.

"Pionki Tuska kipią nienawiścią do duchownych i pod każdym pretekstem będą ich nękać i stosować wobec nich nadzwyczajne środki. Do czasu. I fundamentalne pytanie: kiedy zamkniecie w areszcie aborterów z Oleśnicy, którzy mordują dzieci ze szczególnym okrucieństwem…?" - dodała na koniec.