Soho, Londyn, 12.04.2021, fot. East News
W zeszły poniedziałek
Wielka Brytania
zniosła część dotychczasowych restrykcji: otwarto sklepy, salony fryzjerskie i siłownie. Po raz pierwszy od października restauratorzy mogli otworzyć
ogródki
, dopuszczalne jest obsługiwanie klientów wyłącznie na zewnątrz, w tym podawanie alkoholu.
Pierwszy weekend po poluzowaniu obostrzeń media ochrzciły już
"dzikim weekendem"
. Ładna pogoda dodatkowo zmotywowała mieszkańców kraju, którzy chętnie odwiedzali sklepy i restauracje. Tłumy widać m.in. na zdjęciach z
londyńskiego Soho
, "imprezowej" dzielnicy miasta.
Według szacunków taboidów w trakcie "dzikiego weekendu" Brytyjczycy wydali w sklepach i pubach
3 miliardy funtów
i wypili
8 milionów kufli piwa
.
Eksperci wskazują jednak, że s
ytuacja gastronomii jest wciąż bardzo trudna.
W skali kraju otworzyło się tylko około
40% lokali
, inne nie mają ogródków. Z kolei przestrzeń udostępniana klientom na zewnątrz to średnio około 20% powierzchni pubu czy restauracji.
Dopełnieniem "dzikiego" weekendu był
pierwszy mecz z udziałem kibiców
. W ramach testów na Wembley, gdzie w półfinale Pucharu Anglii Leicester City zmierzyło się z Southampton, wpuszczono 4 tysiące osób, wszyscy musieli mieć negatywny test na koronawirusa.