Wczoraj wieczorem
Joachim Brudziński
potwierdził na Twitterze, że
policja zatrzymała Marka Falentę
. Skazanego w aferze podsłuchowej biznesmena poszukiwano od stycznia, ponieważ nie stawił się w zakładzie karnym. Pod koniec lutego polska policja wystawiła za nim list gończy. 28 marca sąd wystawił
Europejski Nakaz Aresztowania
.
"Tak jak mówiłem, @PolskaPolicja jak zawsze dała radę.
Marek Falenta zatrzymany
. Słowa uznania kieruję do funkcjonariuszy zaangażowanych w tę akcję” - napisał na Twitterze Brudziński.
Jak ustalił dziennikarz TVN24,
Falenta przebywał w Hiszpanii
. Tropił go zespół funkcjonariuszy z Poznania i Komendy Stołecznej Policji. Poszukiwany zacierał za sobą ślady, bo nie posługiwał się żadnymi urządzeniami elektronicznymi.
Wiceszef MSWiA, Jarosław Zieliński, potwierdził, że Falentę odnaleziono
w okolicach Walencji
. Zatrzymania dokonała hiszpańska policja, której asystowali polscy funkcjonariusze.
O szczegółach zatrzymania Falenty poinformował
rzecznik Komendanta Głównego Policji
, Mariusz Ciarka:
- W momencie zatrzymania
był z kobietą
, obywatelką Polski. Ta kobieta prawdopodobnie pomagała mu się ukrywać. Również w momencie zatrzymania
próbowała negocjować
z policjantami hiszpańskimi i polskimi, aby nie zatrzymywać poszukiwanego - mówił w rozmowie z TVN24.
-
Wszedł na balustradę, a więc groził, że w momencie zatrzymania może popełnić samobójstwo
- taka była sugestia. Dzięki naszej rozmowie, negocjacjom, zszedł z balustrady i został skutecznie zatrzymany - dodał.
Według ustaleń reportera TVN24, kobieta, która towarzyszyła Falencie w Hiszpanii, to
jego pełnomocniczka
w toczących się postępowaniach sądowych. Gdy biznesmen wszedł na balustradę, to ona ostrzegała policjantów, że może odebrać sobie życie.
Falenta został skazany w 2016 roku na
2,5 roku więzienia
. Wyrok uprawomocnił się w grudniu 2017 roku. Obrońcy biznesmena złożyli wniosek do prezydenta o ułaskawienie.