fot. East News
W niedzielę na Białorusi odbyły się wybory prezydenckie. Według rządowych exit poll urzędujący prezydent
Aleksandr Łukaszenka zdobył 79,7%,
natomiast jego główna rywalka, żona popularnego blogera -
Swiatłana Cichanouska - 6,8%
.
Z wyników z komisji, w których nie udało się sfałszować wyborów wynika jednak, że to ona zdecydowanie wygrała.
Podczas wyborów na Białorusi nie działał internet, zagraniczni dziennikarze mieli więc utrudniony dostęp do informowania o tym, co się dzieje.
Z biegiem czasu gęstniała liczba wojska na ulicach jak i zabezpieczenia w okolicach siedziby prezydenta:
Zdarzały się też przypadki aresztowań w czasie głosowania:
Pod ambasadami Białorusi na całym świecie pojawiły się kolejki. Kolejki uformowały się też przed lokalami wyborczymi na samej Białorusi.
Wielu Białorusinów nie zdążyło oddać głosu.
Po ogłoszeniu wstępnych wyników, ludzie zaczęli zbierać się w centrach największych białoruskich miast. Obwodnica wokół Mińska i drogi wylotowe zostały zamknięte.
Rosyjskie media poinformowały, że prezydent Łukaszenka uciekł do Turcji.
Po 21 doszło do pierwszych starć z milicją. Pojawiły się też doniesienia o rannych.
Głos zebrali prezydenci Polski i Litwy:
"Apelujemy do władz białoruskich o pełne uznanie i przestrzeganie standardów demokratycznych; wzywamy do powstrzymania się od przemocy i respektowania podstawowych wolności, praw człowieka i obywatela".
Regularne starcia z milicją trwały do rana, a w mediach społecznościowy pojawiały się coraz bardziej drastyczne sceny z Mińska:
Według niezależnych badań, w komisjach za granicą
Cichanouska wygrała z wynikiem 86 procen
t.
Sama kandydatka zaapelowała o zaprzestanie stosowania przemocy:
"Chcę prosić milicję i wojsko, aby pamiętali o tym, że są częścią narodu. Chcę też poprosić swoich wyborców: unikajcie prowokacji, nie trzeba dawać powodu do stosowania wobec was przemocy. Wiem, że Białorusini obudzą się jutro w nowym kraju i mam nadzieję, że jutro będą tylko dobre wiadomości. Proszę, zaprzestańcie przemocy”.
Tak ogromne zamieszki na Białorusi są zdarzeniami bez precedensu.
W poniedziałek o 9 pojawił się oficjalny komunikat polskiego rządu: