Podstawowy problem z islamem jest taki, że on chęć dialogu traktuje jako oznakę słabości. W Europie (zachodniej) opartej na filozofii chrześcijańskiej ludzie w końcu doszli do tego, że dialog jest dobrym sposobem, żeby się nie wyrzynać.
"Od rana zapie^%*lam, żeby godnie żyć, utrzymać dom, rodzinę. A w drodze do pracy widzę kogoś z poziomu juniora/obsługi knajpy, kto postanowił mnie pow&*@ać blokując mi drogę i marnując mój czas." ~pomyślała znaczna część ludzi w autach które nie mogły przejechać.
Doskonały sposób, żeby zniechęcić ludzi do tematu.
Dobrze, że pakiet przeszedł, ale to tylko leczenie zachowawcze. Nie wiem co jest celem USA i Europy. Czy te cele są spójne. Ewidentnie w USA temat ukrainy stał się elementem ich wewnętrznej gry. Pytanie czy tylko na okres wyborów czy na dłużej.
Nie. Po prostu jest to bardzo złożone. W sporym uproszczeniu. Duże firmy mają wiele dużych działów, każdy ze swoimi celami i pomysłami, czasem coś outsourcują. Do tego masz global i local. Huby. Silosy.
Chciałbym, żeby się im udało bo tytoń to rak (dosłownie, nie w przenośni). Tylko niestety mało w to wierzę. Przykład Nowej Zelandii też nie napawa optymizmem.
Zamek w Malborku jest największym zamkiem na świecie licząc zajmowaną powierzchnię. Drugi na liście (jakiś indyjski bodajże) jest blisko dwa razy mniejszy.
To wcale nie jest takie banalne. Jeśli ktoś myśli, że jeśli ograniczymy sprzedaż alkoholu, to ludzie będą mniej pili to niech popatrzą na kraje skandynawskie. Nie bronię tu sprzedaży alkoholu na stacjach benzynowych (zawsze wydawało mi się to absurdem bo jak kierowcy i alkohol), po prostu zwracam uwagę na ryzykowne skróty myślowe.
Co do tego, że część stacji benzynowych stałaby się automatyczna, przyznam, że nie widzę większego problemu. Jedyne co przychodzi mi do głowy to problemy techniczne i ewentualne wykluczenie osób starszych. Co innego kwestia utraty miejsc pracy. Przyznam, że nie wiem jak kluczowe z perspektywy małych miejscowości są np stacje benzynowe głównych przy drogach. Czy te kilka(nascie?) miejsc pracy w jakiś znaczący sposób wpływają na te społeczności.
Pełna zgoda. Jedyna rzecz to, że białka i tłuszcze mogą być np. droższe w produkcji i trudniejsze w przechowywaniu np w wysokiej temperaturze. I teraz masz opcję taką, że dostarczysz coś nie do końca zdrowego albo nic. Tak dosłownie nic.
Zablokowały ryż, żeby zajechać konkurencje? Jakoś mnie to nie dziwi. Korpo mogą sobie opowiadać bzdury o CSR i innych takich, cześć pracowników junior mid może nawet w to wierzyć. Ale top management wie, że koniec końców fundusze pytają o ROI a nie ilu ludziom poprawili życie. Wyjątkiem są sytuacje gdy wywali kryzys wizerunkowy. Wtedy na to patrzą, ale tylko dlatego że odbija się to na ROI.
treści sprzeczne "z prawem i dobrem społecznym, godzących w uczucia religijne, w tym konkretnym wypadku katolików i dezinformujących opinię publiczną"
ZARAZ, STOP
Co znaczy 'dezinformujących opinię publiczną'?
Ta produkcja miała udowodnić, że Jan Paweł II wiedział o pedofilii i nie reagował/ tuszował ją.
Czy dezinformacja oznacza, że jest to nieprawda?
Biorąc pod uwagę jak ważną był on dla Polaków postacią. Uważam, że temat powinien być jasno i klarownie wyjaśniony, by nie zostawiać żadnego miejsca na niedomówienia.
Prawdą jest, że wielkie korpo oferują 'te same produkty'* o różnych składach w różnych krajach. W Polsce proszki niemieckich firm są jakościowo gorsze niż te same produkty sprzedawane w Niemczech. Pepsi czy cola mogą inaczej smakować na wakacjach na karaibach, inaczej w UK, inaczej w Azji. Sporo zależy tu oczywiście od wody, ale też od czynników lokalnych - jakość surowca, preferencje kulinarne mieszkańców.
I teraz niuans - w krajach biednych często problemem było/jest niedożywienie. Stąd firmy mogą pakować tam bardziej 'energetyczny skład' (przy okazji tańszy, przecież nie robią tego charytatywnie), żeby poprawić przeżywalność dzieci.
Z perspektywy krajów wysokorozwiniętych cukier jest be, ale ja się mówi "syty głodnego nie zrozumie".
Wychwalam? Ty chyba masz zaburzoną zdolność rozumienia tekstu czytanego. To była twoim zdaniem POCHWAŁA?
To była gorzka krytyka pewnych prawidłowości społecznych. Niecierpię agresywnego marketingu ale wiem że niestety często jest bardzo skuteczny. Gdyby nie był firmy by go nie stosowały.