fot. East News
Właściciel Telewizji Polsat
Zygmunt Solorz
udzielił wywiadu dla miesięcznika
Forbes
, w którym opowiedział m.in.
o swoim konflikcie z dziećmi
. W rodzinie Solorzów trwa spór dotyczący przejęcia kontroli nad biznesem przez dzieci miliardera - Aleksandrę Żak, Piotra Żaka i Tobiasa Solorza. Są one w sporze z obecną żoną ojca - Justyną Kulką. Jeszcze w sierpniu Solorz zgodził się na sukcesję, niedługo później wycofał się jednak z tej decyzji. Chodzi o
kontrolę właścicielską nad zarejestrowanymi w Liechtensteinie TiVi Foundation i Polkomtel Foundation
, poprzez które miliarder ma udziały w swoich najważniejszych polskich spółkach.
Teraz w
Forbesie
miliarder opowiedział o konflikcie, w którym jest ze swoimi dziećmi. Przekazał, że choć pierwotnie planował im
przekazać kontrolę nad Cyfrowym Polsatem
, to
zmienił zdanie
. Zapowiedział, że wszystko otrzyma
Fundacja Polsat:
- Kilka tygodni temu zmieniłem zdanie i na miejsce dzieci, jako beneficjenta, któremu służy fundacja w Liechtensteinie, wpisałem Fundację Polsat, czyli również dzieci - powiedział Zygmunt Solorz.
Miliarder podkreślił, że stracił zaufanie do swoich dzieci:
-
Bo dzieci za wszelką cenę dążyły do przyspieszenia sukcesji
, wprowadzając mnie w błąd w kwestii dokumentów, które dały mi do podpisania w sierpniu. To zaszło tak daleko, że cały majątek przekażę Fundacji Polsat.
Straciłem zaufanie do moich dzieci
. Miałem tego dosyć - powiedział "Forbesowi" - Zygmunt Solorz.
Biznesmen dodał, że zawsze chciał im wszystko przekazać, jednak one okazały się niewdzięczne:
- Ja zawsze chciałem wszystko przekazać dzieciom w zarządzanie i potem w posiadanie. Tak to się normalnie robi w biznesie.
Okazało się, że oni chcieli to wszystko otrzymać dużo wcześniej
, niż ja zaplanowałem im przekazać. No wiecie, dzieciom trzeba zaufać, więc się zgodziłem. Ale potem zobaczyłem, że są
niegotowi i niewdzięczni.
Żeby robić biznes, trzeba się wiele nauczyć - stwierdził.
Wprost stwierdził także, że w sierpniu jego dzieci go oszukały, przedstawiając mu sierpniu skomplikowane pismo do podpisania:
- Moje dzieci wprost mnie oszukały. Pismo było skomplikowane, z odnośnikami do paragrafów innych dokumentów prawnych, których ja nie mam w głowie - podkreśla.
- Jak każdy rodzic chciałem moim dzieciom zapewnić wszystko, co najlepsze. Zapewniłem im dobre i dostatnie życie, u mnie pracowały,
wszystko, co mają, zawdzięczają mi
. I tak powinno być, bo jest to normalne w każdej rodzinie. No, ale widocznie chciały więcej i szybciej, wbrew moim planom i moim kosztem - dodał.