fot. East News / Ostatnie Pokolenie
W poniedziałek premier
Donald Tusk
odniósł się do trwających od ponad tygodnia
protestów Ostatniego Pokolenia
. Aktywiści codziennie blokują Wisłostradę, próbując tym samym zwrócić uwagę na kryzys klimatyczny. Premier stwierdził jednak, że stwarza to zagrożenie dla bezpieczeństwa państwa i zapowiedział reakcję służb. Teraz Ostatnie Pokolenie odpowiada Tuskowi, zarzucając mu, że "stoi tam gdzie ZOMO".
Ostatnie Pokolenie ogłosiło
Wisłostradę
stałym miejscem protestu i od zeszłego poniedziałku codziennie blokuje jeden z fragmentów arterii. Domagają się przekazania 100% pieniędzy z budowy nowych dróg ekspresowych i autostrad na regionalny transport publiczny oraz jednego biletu za 50 zł miesięcznie na transport regionalny w całym kraju. Protesty budzą jednak ogromne kontrowersje i złość stojących w korkach kierowców, przez to podczas blokad dochodzi do różnych incydentów. W niedzielę z aktywistami przepychał się piłkarz Legii Warszawa Michał Kucharczyk.
Protesty nie znajdują też poparcia partii rządzącej.
Rafał Trzaskowski
uważa, że aktywiści "szkodzą sprawie" i postępują niezgodnie z prawem. Wczoraj do sprawy odniósł się też
Donald Tusk.
"Blokowanie dróg, niezależnie od politycznych intencji,
stwarza zagrożenie dla państwa i wszystkich użytkowników dróg.
Wezwałem dziś odpowiednie służby do zdecydowanego reagowania i przeciwdziałania takim akcjom" - napisał.
Ostatnie Pokolenie odpowiedziało premierowi w długim wpisie, w którym oskarża rząd o próbę tłumienia protestów.
"Sam zaczynał Pan swoją karierę od protestów i strajków w Solidarności.
Dzisiaj stoi Pan tam gdzie stało ZOMO
, próbując zamknąć usta ludziom, którzy walczą o bezpieczną przyszłość swoją i swoich dzieci" - piszą aktywiści.
"Zdecydował Pan, że
walkę o bezpieczną przyszłość rozpocznie od zamykania ust protestującym.
Wypowiada Pan wojnę działaczkom i działaczom klimatycznym. Czy jutro w ten sam sposób uciszy Pan wszystkie inne protesty, które pojawiają się w naszym kraju? To krok w stronę autorytaryzmu. Przez 8 lat rządów PIS sam walczył Pan o to, aby blokady dróg przez działaczy klimatycznych, rolników czy kobiety były uznawane za pokojowy sposób wyrażania poglądów.
Pana dzisiejszy wpis nie różni się od wezwań Kaczyńskiego
, który chciał wyprowadzać czołgi na protestujące kobiety".
Aktywiści podkreślają, że gdyby nie ich protesty, w mediach zupełnie nie byłoby debaty o katastrofie klimatycznej.
"To działacze i działaczki, poświęcając swój czasu, swoje ciała, swój komfort i bezpieczeństwo, doprowadzają do tego, że o klimacie nie może być cicho. Choć byłoby to na rękę Pana destrukcyjnej polityce. Jeżeli stanowiskiem tego rządu będzie dalej prowadzenie nas do zapaści klimatu i uciszanie ludzi, którzy biją na alarm, to protesty nasilą się, a nie osłabną.
Nie damy się zastraszyć"
.