Wczoraj magazyn
Viva
przepraszał za
wywiad przeprowadzony przez Romana Praszyńskiego z Anną Marią Sieklucką
debiutującą w roli Laury Biel w filmie
365 dni
opartego na podstawie książki
Blanki Lipińskiej
.
Dziennikarz zadawał w nim seksistowskie pytania i kierował podobne komentarze względem aktorki.
W opublikowanych przeprosinach zapewnił, że nie chciał nikogo urazić. Dodał też, że
"konwencja wywiadu, jaką przyjął, nie sprawdziła się, ale miał, być może mylne wrażenie, że koreluje z tematyką filmu i książki".
Okazuje się, że
niedługo później ten sam dziennikarz przeprowadził wywiad z Joanną Jędrusik
autorką książki
50 twarzy Tindera
. Wywiad przeprowadzony
był w tym samym stylu,
mimo że chwilę wcześniej dziennikarz przepraszał za poprzedni:
"Wczoraj po południu udzieliłam wywiadu dziennikarzowi Vivy, Romanowi Praszyńskiemu. Nie był to wywiad specjalnie przyjemny. Po wywiadzie natrafiłam na bardzo świeży artykuł o skandalicznym wywiadzie z aktorką grającą w filmie 365 dni. A potem kolejny. A potem wpisy w mediach społecznościowych. I wiedziałam, że muszę napisać tego posta, nie tylko dlatego, że nie chciałabym, żeby mój wczorajszy wywiad się ukazał, ale także dlatego, że chciałabym, żeby takie standardy dziennikarskie znikły z powierzchni Ziemi. Oraz, przede wszystkim dlatego, że Pan Dziennikarz robił ze mną wywiad świeżutko po wybuchu całego zamieszania i przeprosinach. I
mam wrażenie, że zupełnie nic sobie z tego nie robił, niczego się nie nauczył, a przeprosiny (bardzo w stylu nonapology, ale to inna sprawa) to pic na wodę fotomontaż
" - pisze Jędrusik.
"Jeszcze przed moim wywiadem mleko się rozlało, media zaczęły komentować obrzydliwy wywiad z aktorką, a Pan Dziennikarz opublikował na swoim facebooku przeprosiny, tłumacząc na przykład, że "Konwencja wywiadu, jaką przyjąłem, nie sprawdziła się, ale miałem, być może mylne wrażenie, że koreluje z tematyką filmu i książki". Faktycznie, moja książka też była o seksie i innych trudnych sprawach. Książki Lwa Starowicza też są o seksie, jego jakoś nikt nie pytał o to jaką ma na sobie bieliznę i preferencje seksualne, tak jak miało to miejsce w przypadku odtwórczyni głównej roli w filmie 365 dni.
W moim przypadku również pojawiły się pytania, które przekraczały moje granice".
"Padały pytania, które wprawiały mnie w zakłopotanie, którego dziennikarz zdawał się (nie chciał?) nie dostrzegać.
Drążył kwestie mojego doświadczenia seksualnego, tego czego się w sferze seksualnej nauczyłam
(bardzo interesowały go szczegóły, dopytywał jakich nowych rzeczy)
czy tego jakie są moje granice w BDSMie
. Rozumiem, że prasa kolorowa to nie T
ygodnik Powszechny
i czytelników interesują nie wzrost gospodarczy czy nadchodzące wybory, ale randki i seks" - dodaje.
Autorka wpisu przyznała, że dziennikarz patrzył się też na jej biust:
"Jakby pytań było mało Pan Dziennikarz w pewnym momencie patrząc mi w dekolt powiedział, że "Patrzy mi na serce".
Jeśli bezczelne gapienie się na piersi i dawanie do zrozumienia "gapię się bo można, co mi zrobisz" nie jest przegięciem, to nie wiem co jest"
- pisze Jędrusik.
Na podobny styl prowadzenia wywiadów przez Praszyńskiego skarżyli się wczoraj w mediach społecznościowych
Paulina Młynarska
i
Borys Szyc.