21 października Norweżka Marie Andersen wzięła udział w marszu poparcia dla Palestyńczyków w Warszawie. Dziewczyna jest studentką Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego.
Andersen zasłynęła w mediach przez transparent, który zabrała na manifestację, wzywający do
"oczyszczenia świata z Izraela"
. Uczelnia zapowiedziała, że wyciągnie konsekwencje wobec studentki. Sprawą zajmuje się też policja.
Szerzej o sprawie pisaliśmy tutaj:
Okazało się, że prywatnie Norweżka jest żoną Jordańczyka.
Tymczasem rektor WUM Zbigniew Gaciong oświadczył, że podjął decyzję o "skierowaniu sprawy do Rzecznika Dyscyplinarnego dla Studentów i Doktorantów Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego, a następnie również o
zawieszeniu studentk
i".
"Na WUM nie ma miejsca na jakiekolwiek formy mowy nienawiści czy przemoc. Do naczelnych wartości wyznawanych przez Uniwersytet należy przeciwdziałać cierpieniu i zapobiegać chorobom, nieść pomoc chorym bez żadnych różnic, takich jak: rasa, religia, narodowość, poglądy polityczne, stan majątkowy i inne, mając na celu wyłącznie ich dobro i szacunek" - czytamy.
Gaciong dodał, że spotkał się ze studentami z Izraela, którym zaoferował pomoc w ramach Uniwersyteckiej Poradni Psychologicznej. Jednocześnie nie poinformował, czy taką samą propozycję otrzymali inni studenci z Bliskiego Wschodu.