Francuskie związki zawodowe nauczycieli SNES-FSU alarmują, że
w 58 proc. gimnazjów i szkół średnich brakuje co najmniej jednego nauczyciela
. Pod koniec sierpnia minister edukacji Gabriel Attal przekazał, że liczba stanowisk nieobsadzonych wynosi około 3000, w tym 1850 w szkołach średnich.
Jednocześnie zapewniał, że nadchodzący rok szkolny będzie zorganizowany "w lepszych warunkach" niż poprzedni. Niestety przewodnicząca SNES-FSU Sophie Venetitay nie widzi postępów. Przypomnijmy, że w poprzednim roku szkolnym w 60 proc. gimnazjów i liceów brakowało co najmniej jednego nauczyciela.
Brakuje przede wszystkim nauczycieli języka angielskiego, matematyki, literatury współczesnej i nauk inżynieryjnych. Głównym powodem są niskie płace, które wynoszą od 2000 do 4000 tysięcy euro miesięcznie. Dyrektorzy szkół zarabiają od 8000 do 9000 euro.
Z kolei
w Niemczech brakuje łącznie 14 466 nauczycieli
. Największy problem ma land Nadrenia Północna-Westfalia, któremu brakuje 6715 osób. Dolna Saksonia ma wolne 1790 wakatów, a Berlin - 1400 wakatów.
Węgierskie związki zawodowe podają, że obecnie brakuje 16 tys. nauczycieli i liczba ta wzrośnie o kolejnych 6000 w ciągu najbliższych lat. Przewodniczący węgierskiego związku nauczycielskiego Tamas Totyik alarmuje, że według badań już 40 proc. uczniów jest funkcjonalnymi analfabetami.
W Amsterdamie, stolicy Holandii, około 40 proc. szkół podstawowych zatrudnia niewykwalifikowanych pracowników. Również
w Polsce brakuje około 4300 nauczycieli
, choć minister edukacji i nauki Przemysław Czarnek twierdzi, że wolnych pozostaje 2900 wakatów w niepełnym wymiarze godzin.
W Wielkiej Brytanii w ciągu trzech lat liczba zgłoszeń na wstępny kurs szkolenia nauczycieli spadła z ponad 40 tysięcy do 28 tysięcy. Podobne problemy ma także Izrael, który został z 3000 wakatów w szkołach podstawowych. Natomiast w szkołach średnich brakuje około 20 proc. nauczycieli.
Z badania zrealizowanego przez brytyjską fundację edukacyjną Education Endowment Foundation jednoznacznie wynika, że bonusy finansowe poprawiają efekty rekrutacji. W Chile premie w wysokości około 16 proc. rocznego wynagrodzenia skutecznie przyciągnęły chętnych do pracy w gorzej rozwiniętych regionach kraju.