EastNews
Associated Press donosi, że
władze Egiptu "po cichu" wprowadziły ograniczenia w sprzedaży żółtych kamizelek
. Obawiają się, że ich przeciwnicy będą próbować kopiować francuskich demonstrantów podczas styczniowych rocznic rewolucji z 2011 roku.
Sprzedawcy zostali poinstruowani, by nie sprzedawać żółtych kamizelek indywidualnym klientom. Mają ograniczyć się do
sprzedaży hurtowej zweryfikowanym firmom i tylko po uzyskaniu na to zgody policji
.
- Wygląda na to, że nie chcą, żeby ktokolwiek robił to, co we Francji - mówi jeden ze sprzedawców z Kairu. - Kilka dni temu przyjechała policja, kazała przestać sprzedawać kamizelki. Powiedzieli, że mamy działać zgodnie z instrukcjami - tłumaczy.
Przedstawiciele służb bezpieczeństwa nieoficjalnie potwierdzają, że
zakaz ma obowiązywać do stycznia
.
Jak zauważa Associated Press, w Egipcie
protesty są praktycznie zakazane
, a doniesienia medialne z Francji skupiają się na tym, do jakiego chaosu prowadzą demonstracje. Prezydent
Abd al-Fattah as-Sisi
zabrania wszelkich form protestu, argumentując to kwestiami bezpieczeństwa i walki z terroryzmem.
Generał-prezydent obawia się jednak, że protesty mogą wybuchnąć, zwłaszcza po jego reformach, które spowodowały podwyżki cen i
mocno uderzyły w klasę średnią
. Sisi boi się powtórki z "arabskiej wiosny" 2011 roku, w wyniku której obalono rządy Husniego Mubaraka.