fot. East News
Donald Trump
już od kilkunastu miesięcy powtarza, że gdyby to on był prezydentem Stanów Zjednoczonych, to
nie dopuściłby do wojny w Ukrainie
. Oprócz tego zapowiada, że jeśli wygra listopadowe wybory, to wystarczą mu
24 godziny
na to, żeby zakończyć konflikt w Ukrainie. Na początku roku prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski zaprosił Trumpa do Kijowa, by ten na miejscu wyjaśnił,
jaki ma plan na zakończenie wojny
. Kandydat Republikanów dotychczas nie skorzystał jednak z zaproszenia:
Swoje twierdzenia kandydat Republikanów powtórzył także w czasie debaty z Joe Bidenem:
- Zakończę tę wojnę między Putinem a Zełenskim jeszcze jako prezydent elekt, zanim obejmę urząd 20 stycznia - oświadczył Trump.
Ostatnio także doradcy Trumpa opublikowali szczegółowy plan na zakończenie wojny ukraińsko-rosyjskiej. Ich zdaniem należałoby namówić oba państwa do negocjacji, a miałoby się to dokonać poprzez manipulację dostawami broni. Jeśli Ukraina nie zgodziłaby się na negocjacje, straciłaby amerykańskie wsparcie militarne. Z kolei w przypadku braku zgody Rosji, USA wysłałoby jeszcze więcej amunicji Ukraińcom.
Teraz do zapowiedzi Trumpa odniósł się
ambasador Rosji przy ONZ Wasilij Nebenzia.
Skrytykował on propozycje byłego prezydenta i stwierdził, że sytuacji nie da się rozwiązać w jeden dzień:
- Kryzysu ukraińskiego
nie da się rozwiązać w jeden dzień
- powiedział dyplomata podczas konferencji prasowej zorganizowanej z okazji rozpoczęcia rosyjskiej prezydencji w Radzie Bezpieczeństwa ONZ.
Na słowa rzecznika natychmiast zareagował sztab Trumpa. Szef kampanii Steven Cheung stwierdził, że "
prezydent Trump jest najskuteczniejszym mężem stanu i negocjatorem w historii
", dlatego "rozwiąże ten konflikt, jak tylko zostanie wybrany".