Znany bokser
Manuel Charr
twierdzi, że w
ynegocjował rozejm pomiędzy niemiecko-arabskim gangiem Remmo
i
czeczeńską grupą przestępczą
. Syryjsko-libański pięściarz miał zostać zaakceptowany przez obie strony jaki mediator po serii ataków w Berlinie, w wyniku których
jedenaście osób zostało ranionych nożami.
W zeszłą sobotę członowie Remmo zostali zaatakowani przez Czeczenów
w sklepie w dzielnicy Neukoelln.
Trzech mężczyzn zostało poważnie rannych. Do kolejnego ataku, który - zdaniem berlińskiej policji - był
zemstą za incydent w sklepie
, doszło w niedzielę na stacji Gesundbrunnen. Tam około 20 napastników Remmo zaatakowało dwóch mężczyzn, jeden z nich został dźgnięty nożem w plecy. Również w niedzielę doszło do ataku na Brunnenplat.
Dwa dni później Manuel Charr
opublikował na Instagramie post,
w którym ogłasza
"pokój w Berlinie"
i pisze, że pojawił się na rozmowach między przedstawicielami gangów jako "rozjemca". Podkreślał w nim, że - mimo braku porozumienia w kwestiach religijnych - trzeba
"pojednać się w imię Boga"
. Jak podaje dziennik Tagesspiegel, Charr cieszy się w środowisku klanów arabskich szacunkiem, dlatego poproszono go o mediacje.
Niektóre niemieckie media pozostają bardziej sceptyczne wobec "pokoju" wynegocjowanego przez boksera. Wskazują, że to, czy okaże się on rzeczywisty i trwały dopiero "pokaże czas".
Berlińska policja podkreśla natomiast, że
bokser w mediacjach działał samodzielnie
, nie współpracując z żadnymi służbami. W oświadczeniu, cytowanym przez Berliner Zeitung, wskazano, że "nie wiadomo, czy pan Charr rzeczywiście pełni taką rolę, na jaką się powołuje". Śledczy oceniają również mediacje Charra jako
"niepokojący sygnał",
podkreślając, że w ten sposób
bardzo wpływowe grupy przestępcze tworzą "równoległy wymiar sprawiedliwości"
, oddalony od państwa.
Według szacunków niemieckich śledcznych gang Remmo liczy co najmniej 500 osób i zajmuje się głównie wymuszeniami, rozbojami, kradzieżami i handlem narkotykami. Czeczeńskie grupy przestępczne przede wszystkim handlują bronią i narkotykami.