Premier Nowej Zelandii Jacinda Ardern
poinformowała, że w przyszłym miesiącu
poda się do dymisji
. Jej rezygnacja wejdzie w życie nie później niż 7 lutego. Wówczas polityczka zostanie jedynie posłanką. Swoją decyzję argumentuje
brakiem odpowiedniej ilości sił do rzetelnego wykonywania obowiązków
:
- Nie odchodzę dlatego, że uważam, iż nie możemy wygrać następnych wyborów, ale dlatego, że uważam, że możemy i je wygramy - stwierdziła.
- Rządzenie krajem to jeden z najbardziej uprzywilejowanych zawodów, jakie można uprawiać, ale jest też niezwykle wymagający. Nie można i nie powinno się wykonywać swojej pracy, jeśli nie mamy pełnego baku i jeszcze trochę zapasu na wypadek nieplanowanych wyzwań. Nie mam już wystarczająco paliwa w baku, żeby uczciwie wykonywać swoją pracę - dodała.
Premier Nowej Zelandii zdradziła też swoje plany na najbliższy czas, który chce
spędzić z rodziną
:
- Neve, mama nie może się doczekać, żeby towarzyszyć ci, kiedy zaczniesz w tym roku szkołę.
Clark, weźmy w końcu ślub
- mówiła.
Warto dodać, że na
14 października w Nowej Zelandii zaplanowano wybory parlamentarne
. To już nowy premier będzie przygotowywać partię do walki o kolejny sukces wyborczy.
Ardern została premierką w rządzie koalicyjnym w 2017 roku. Z kolei lewicowa Partia Pracy, do której należy polityczka, wygrała wybory w 2020 roku z najwyższym wynikiem od połowy lat 90. ubiegłego wieku. Pod koniec ubiegłego roku sondaże pokazały spadek poparcia dla Ardern i Partii Pracy. Można wnioskować, że decyzja o odejściu ze stanowiska szefa rządu jest z nim powiązana.