Amerykańska para
Courtney Wilson i Shenita Jones
chcieli zrealizować swoje
marzenia i wziąć ślub w luksusowej willi
. Posiadłość, którą uznali za wymarzoną mieści się w
Fort Lauderdale
na Florydzie. Willa warta jest 6 milionów dolarów. Na jej terenie znajduje się sala balowa, kino, dwupoziomowy bar, kręgielnia, kort tenisowy, oraz basen.
Para zorganizowała w posiadłości ślub, na który zaprosiła tłumy gości. Okazuje się jednak, że przyszłe małżeństwo
"zapomniało" poinformować właściciela willi
o tym, że w jego nieruchomości odbędzie się ceremonia ślubna.
Właściciel posiadłości zdziwił się, gdy przed swoją nieruchomością zobaczył tłumy ludzi. O sprawie poinformował policję, która przerwała ceremonię.
- Mam ludzi, którzy wkroczyli na mój teren. Ciągle mnie nękają i wyzywają. Mówią, że urządzają tu ślub i że taka jest wola Boga. Nie wiem co się dzieję, ale chcę, żeby to się skończyło - powiedział dyspozytorowi.
Właściciel willi wystawił ją dwa lata temu na sprzedaż. Pan młody w ciągu ostatnich miesięcy kilkukrotnie
pojawiał się na terenie nieruchomości, udając potencjalnego kupca
. Mężczyzna miał nawet zapytać właściciela o to, czy wynajmie mu posiadłość, by mógł zorganizować ślub. Właściciel jednak nie zgodził się.
To nie powstrzymało przyszłego pana młodego.
Zaliczył on jednak wpadkę
, ponieważ myślał, że właściciel nieruchomości nie mieszka w niej na stałe. Pomylił się, ponieważ
stale zamieszkuje on teren posiadłości
, jednak nie mieszka w głównej willi, a w domku znajdującym się na terenie nieruchomości:
- Myślał, że to niezamieszkany dom. Nie zdawał sobie sprawy, że właściciel mieszka na terenie posiadłości, ale w innym domu. To musiał być dla niego szok, kiedy pojawił się przy bramie i zobaczył, że właściciel jest w środku - powiedział Keith Poliakoff, prawnik właściciela willi.