Ewa Zajączkowska-Hernik
, rzeczniczka Konfederacji i zarazem kandydatka w wyborach do Parlamentu Europejskiego, opublikowała w mediach społecznościowych nowy spot. Wideo pokazuje "atak imigrantów" na idącą ulicą kobietę, co wywołało ogromne kontrowersje.
Na nagraniu widać młodą kobietę idącą ulicą, w której rolę wcieliła się
inna kandydatka Konfederacji, Ola Kiepura
, która startuje w okręgu dolnośląsko-opolskim. Za kobietą zaczyna iść czarnoskóry mężczyzna, a ta zaczyna uciekać, ale nagle łapie ją inny „imigrant” wychodzący z bramy.
Następnie na ekranie pojawia się Ewa Zajączkowska-Hernik.
- Czy chcemy, żeby takie sytuacje miały miejsce na polskich ulicach? Czy chcemy, żeby polskie kobiety czuły się zagrożone?
Nie dopuścimy do tego, by Polska stała się drugą Francją
. Zatrzymamy pakt migracyjny. Zadbamy o nasze bezpieczeństwo - mówi.
Spot kandydatki Konfederacji wzbudził jednak wiele kontrowersji.
"Rozumiem, że nie słyszała pani o molestowaniu seksualnym i gwałtach ze strony polskich obywateli?" - pisze Piotr Szumlewicz, działacz związków zawodowych.
"Trzy miesiące temu w centrum Warszawy Białorusinka została brutalnie zgwałcona i zabita przez Polaka. Ta pokazana wyżej scena miała miejsce. Realnie, nie odgrywana. Tyle że ofiarą była Białorusinka, a sprawcą Polak.
Robienie takich scenek w tym kontekście jest po prostu obrzydliwe"
- przypomina Maja Staśko.
"Brunatna Pani Ewo - robi Pani dokładnie to co 100 lat temu Pani mentalni poprzednicy. Karminie strachem, szczucie na "OBCEGO". Albo to wynik elementarnych braków w edukacji albo skrajny cynizm. Trudno powiedzieć co jest bardziej kompromitujące" - zauważa Bartosz Domaszewicz, przewodniczący Rady Miejskiej w Łodzi.