fot. East News
Wczoraj
Olga Tokarczuk była gościem Centrum Premier Czerska 8/10
. Podczas spotkania z fanami odpowiadała na ich pytania. Dochód z biletów zostanie przeznaczony na Fundację Centrum Praw Kobiet.
Noblistka podczas spotkania
została zapytana o to, co zmieniłaby w polskiej konstytucji
, gdyby miała taką możliwość:
- Jestem przekonana, że przyszedł czas, by
wpisać do konstytucji zwierzęta.
Od lat używam tego rozróżnienia na "istotę ludzką" i "nieludzką". Nadszedł czas, byśmy się ogarnęli i zaczęli patrzeć na zwierzęta w sposób, który z czułością i rozważnością pokazuje nam je jako nie przedmioty czy ciała-maszyny, tylko osobne istoty.
Pierwszym prawem musiałoby być prawo do godności tych zwierząt, które zakazałoby hodowli przemysłowej, która jest piekłem i koszmarem naszego świata
i wpływa na naszą świadomość, niszcząc nas od środka - stwierdziła.
Tokarczuk podczas spotkania tłumaczyła też, że od czasu Nobla jej życie bardzo się zmieniło:
- Ostatnio
poszłam na zakupy do centrum handlowego przed świętami. Przebrałam się.
Już w Biedronce zostałam rozpoznana. Rozpuściłam dready, założyłam beret i okulary.
Kupowałam orzeszki kiedy podeszła do mnie jakaś pani i oznajmiła "Olga Tokarczuk".
Przeraziłam się wtedy, że nie ma dla mnie ucieczki.
Już nigdy nie będę mogła pobuszować sobie po lumpeksach
- stwierdziła.
-
Zaraz jadę na miesiąc małego odosobnienia,
dzięki kiedyś otrzymanej nagrodzie, której dotąd nie miałam kiedy wykorzystać. Polega ona na tym, że dostaję miesięczny pobyt w spokojnym hotelu.
Będę sama
. Mój mąż powiedział, że może mi potowarzyszyć, ale zareagowałam na to dość kolczasto.
Tęsknię do pisania. To dla mnie naturalny sposób bycia.
Niczego innego się w życiu nie nauczyłam. Chciałbym do tego wrócić, uspokoić się - dodała.