Wczoraj na YouTube pojawił się prawie 3-godzinny
film Krzysztofa Stanowskiego
będący podsumowaniem jego "śledztwa" na temat
Natalii Janoszek
. Przypomnijmy, że Stanowski zarzuca celebrytce, że zmyśliła całą swoją karierę, nazywa ją "patologiczną oszustką" i "polską Anną Delvey". Aby udowodnić swoje racje poleciał nawet do Indii:
Film
NataLIE
ukazał się na YouTube mimo
sądowego zakazu
, jaki zastosowano wobec Stanowskiego. Przypomnijmy, że sąd w związku z pozwem Janoszek zakazał mu publikowania materiałów o zmyśleniu kariery przez celebrytkę.
W trwającym 2 godziny i 47 minut NataLIE Stanowski podsumowuje swoje śledztwo i wszystko, czego na temat Janoszek dowiedział się w Indiach. Produkcja filmu kosztowała około 70-80 tysięcy złotych. W zaledwie 18 godzin od publikacji doczekał się on prawie miliona wyświetleń.
- To historia o dziewczynie, która zakpiła z największych mediów w Polsce i najbardziej znanych dziennikarzy. Zakpiła z dyrektorów stacji telewizyjnych, redaktorów naczelnych magazynów i gazet, z reporterów i dziennikarzy, a także z widzów, czytelników, słuchaczy - mówi na początku Stanowski.
W NataLIE Stanowski po kolei punktuje kolejne "osiągnięcia" Janoszek, wytykając jej kłamstwa i manipulacje. Sprawdza filmy, w których miała wystąpić, nagrody, jakie miała otrzymać i festiwale, na których miała się pojawiać. Przeplata to fragmentami wywiadów Janoszek dla portali internetowych i telewizji.
Stanowski zarzuca Janoszek m.in., że
sfałszowała trailer filmu
, w którym zagrała w kilkusekundowym ujęciu.
- Tylko pierwsze ujęcie, tylko ujęcie jej d*py jest faktycznie z tego filmu. To drugie ujęcie, gdzie widać trochę jej twarzy i włosów, nie jest w ogóle ujęciem z filmu "The Swing of Things". To jest fragment jakiejś wideo sesji, która jest na Instagramie czy Facebooku, nazwana Lost in paradise with Natalia - mówi.
Stanowski uważa również, że Janoszek kłamała też na temat innego swojego filmu i tego, że miał
premierę w Cannes
. W rzeczywistości miało chodzić nie o słynny festiwal filmowy, a o "giełdę filmów" w Cannes, na której pokazano 12 tysięcy produkcji. Stanowski uważa też, że Janoszek skłamała na temat tego, że przyleciała do Cannes
helikopterem
z Nicei, gdzie pozowała dla indyjskiego Vogue'a. Dziennikarz dowodzi, że taka sesja nie miała miejsca, a Janoszek wykupiła tylko sobie lot nad Cannes. Twierdzi także, że wielokrotnie kłamała na temat lotów prywatnym odrzutowcem.
Dalej Stanowski cytuje fragmenty książki Janoszek oraz pokazuje fragmenty jej wywiadów, które mają dowodzić, że celebrytka sama sobie zaprzecza.
-
Przestań tkwić w tym urojonym świecie, w tej bajce, którą sobie wymyśliłaś. Nie jesteś żadną Barbie.
Jesteś zwykłą dziewczyną, która zmyśliła sobie karierę. Przeproś wszystkich wokół - ludzi, którzy z tobą pracowali, twoją rodzinę, znajomych, wszystkich ludzi, których oszukałaś. I przeproś mnie za to, że musiałem dwa razy obejrzeć The swing of things i te wszystkie gów*iane produkcje, w których zaliczyłaś epizodyczne role - mówi Stanowski.
Z drugiej strony dziennikarz krytykuje
media
, które uwierzyły Janoszek i podbijały jej popularność.
- Jednocześnie pochylmy się nad stanem polskich mediów, nad tymi wszystkimi przygłupami, którzy bezrefleksyjnie podstawiali Natalii mikrofon pod usta i spijali słowa z jej ust. Mają się za nie wiadomo jakich specjalistów tej branży, a tak naprawdę są tylko podstawkami pod mikrofon. Media powielają historie, jedna stacja po drugiej, jedno radio po kolejnym i z byle kogo robimy w tym kraju gwiazdy. Nikt się nie przejmuje tym, jaka jest prawda, ma się po prostu dobrze klikać. Teraz możecie mnie zamknąć, wyznaczyć mi grzywnę, ale nie możecie zamknąć mi ust.
Film Stanowskiego jest szeroko
komentowany
w mediach społecznościowych, wywołując skrajne opinie. Niektórzy doceniają wysiłek Stanowskiego w wypunktowaniu patologii celebryckiego świata i mediów. Inni zarzucają mu, że niepotrzebnie kontynuuje temat Janoszek i zamiast tego powinien zająć się poważniejszymi aferami.
Stanowskiego skrytykował m.in. dziennikarz
Gazety Wyborczej
Jakub Wencel.
"Jesteś najbardziej zasięgowym dziennikarzem sportowym w Polsce; tak, że przebijasz swoimi wywiadami z politykami wszystkich dziennikarzy politycznych. Stać cię, by wydać 80 tys. zł na materiał. Możesz zrobić reportażowo wszystko. I czym się zajmujesz? D-list celebrity mitomanką. D-list celebrity mitomanka nie wpłynie na twój potencjał do umów sponsorskich albo kontrakty reklamowe. Nie da się tego powiedzieć o wszystkich trudnych i ważnych tematach o polskiej piłce, które mógłbyś - w końcu, jako ktoś kto ma środki i jest niezależny - poruszyć" - pisze.
"Niezależność, zasięgowość i zasoby, które daje sukces pewnego kanału, byłyby dla wielu dziennikarzy politycznych czy społecznych spełnieniem marzeń, o których nawet nie śnili. Ile można by wtedy zrobić. To, jak ktoś z tego korzysta, świadczy, jakim jest tak naprawdę dziennikarzem. I mnie akurat nie oburza zupełnie to, że np. youtuberzy zarabiają w Polsce miliony na robieniu dosłownie gównokontentu. Serio, jak ktoś chce to oglądać, to spoko. Irytuje mnie tylko trochę, jak ktoś zgrywa niepokornego, oceniającego dziennikarza, a tak naprawdę robi influencerkę".