W poniedziałek pisaliśmy o
dwóch alpakach
, które zostały
skradzione z hodowli pod Lublinem
. O pomoc w ich znalezieniu apelował właściciel. Szczególnie martwił się o
samca, który jest niewidomy
i mógł nie poradzić sobie poza stadem.
"Dwadzieścia minut temu podjechało zielone Berlingo na lubelskich numerach. Postawny mężczyzna otworzył drzwi i
jedną po drugiej przerzucił przez płot u sąsiada nasze ALPACZKI
i z piskiem odjechał. Już są w swoim boksie. A ja jestem w siódmym niebie!!!! Wszystkim bardzo dziękuję. Nie mam wątpliwości, że nagłośnienie sprawy na całą Polskę do którego się przyczyniliście - odniosło skutek.
Czy słyszycie huk? To kamień spadł mi z serca!
" - pisze właściciel alpak.