W Krakowie rozpoczęły się prace związane z budową
Muzeum - Miejsce Pamięci KL Plaszow.
Na działce sąsiadującej z byłym obozem koncentracyjnym ma powstać budynek Memoriału. Aby zrobić miejsce na budowę trzeba wyciąć jednak
500 drzew
, przeciw czemu protestują mieszkańcy miasta.
Projekt muzeum powstał już 12 lat temu, ale dopiero w czerwcu zeszłego roku miasto i Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego podpisali list intencyjny. Budowa ma potrwać pięć lat i kosztować
50 mln zł
. Połowę kosztów pokryje miasto, drugą połowę - ministerstwo.
Z dokumentacji wynika, że w związku z budową muzeum trzeba wyciąć 500 drzew. Prace w tym zakresie właśnie się rozpoczęły.
Inwestycja budzi jednak
sprzeciw części mieszkańców
, którzy wystosowali petycję do miasta, Podpisało się pod nią 15 tysięcy osób. Mieszkańcy podkreślają, że popierają ideę muzeum i upamiętnienia miejsca byłego obozu, jednak nie zgadzają się na niszczenie przyrody. Twierdzą również, że inwestycja prowadzi do zwiększenia ruchu turystyczneg, komercjalizacji i zamknięcia terenu.
- Zabrakło dialogu i zrozumienia. (...) Mieszkańcy dostali do skonsultowania gotowy projekt budowlany. Projekt, który po tych konsultacjach w żaden sposób się nie zmienił.
Do wycinki idzie 550 drzew. Cały czas miasto mówiło, że to ma być 275 drzew.
Ale to są drzewa wymiarowe, a oprócz nich idzie drugie tyle drzew niewymiarowych, które pełnią takie same funkcje - mówi w rozmowie z Onetem
Maciej Fijak
z "Akcji ratunkowej dla Krakowa".
-
My nie jesteśmy przeciwni powstaniu muzeum
. Nie. Zawsze podkreślamy, że godne upamiętnienie jest ważne.
Natomiast trzeba znaleźć na to inną formę niż niszczenie przyrody.
Kilkaset metrów od miejsca, gdzie ma powstać budynek, znajduje się dawna prochownia z czasów I wojny światowej, która należy do Skarbu Państwa. Ona powierzchniowo jest podobna do tego, który ma powstać. Problem wynika z tego, że miasto nie chce iść na żaden kompromis - mówi Fijak.
Mieszkańcy przygotowali kilkadziesiąt propozycji, jak mogłoby wyglądać miejsce pamięci.
-
Dopóki te drzewa stoją, to wierzę, że da się zmienić ten projekt.
Może do kogoś w mieście dotrze, że takie miejsce blisko 80 lat po zakończeniu wojny, nie powinno budzić konfliktów. A te konflikty są generowane tylko dlatego, że władze miasta nie są zdolne do kompromisu - dodaje aktywista.
Wczoraj działacze "Akcji ratunkowej dla Krakowa" weszli na teren, na którym rozpoczęły się prace. Na sobotę zapowiadają większą akcję protestacyjną.