fot. East News
Główny inspektor pracy Wiesław Łyszczek,
jest oskarżany przez swoich pracowników o
łamanie przepisów prawa pracy
. Oprócz tego pracownicy zarzucają mu utworzenie
60 nowych stanowisk dla działaczy PiS oraz osób z Podkarpacia
.
Jak dowiedział się serwis Interia.pl Związek Zawodowy Pracowników Państwowej Inspekcji Pracy w połowie stycznia skierował kolejne pismo do marszałek Sejmu Elżbiety Witek. Pisma dotyczyły skargi na głównego inspektora pracy.
Od 2018 roku trwa
konflikt pomiędzy Wiesławem Łyszczkiem a związkami zawodowymi z PIP.
Według serwisu przyczyną konfliktu są zasady podziału środków na wynagrodzenia. Szef urzędu nie chce o nich rozmawiać ze związkowcami, choć jest to jego obowiązkiem wynikającym z ustawy o związkach zawodowych.
Pracownicy PIP uskarżają się na politykę kadrową prowadzoną przez Łyszczka. Oprócz utworzenia 60 nowych stanowisk dla działaczy PiS oraz osób z Podkarpacia. Główny inspektor pracy
rozdzielał wysokie stanowiska pomiędzy ludzi bez doświadczenia
. Proponował im także przyspieszone kursy.
Interia zapytała posła PiS, byłego szefa Solidarności, a obecnie przewodniczącego Rady Ochrony Pracy Janusza Śniadka, o to co powinna zrobić Elżbieta Witek z otrzymanymi od związków zawodowych PIP pismami:
-
Proszę nie żartować, że w takiej sprawie ma interweniować marszałek Elżbieta Witek
. Może jeszcze do prezydenta idźmy? Przepraszam, zaczynam szydzić. Nie wyobrażam sobie, żeby marszałek zajmowała się sprawami sporu pracowniczego wewnątrz inspekcji - uważa
przewodniczący Rady Ochrony Pracy, która nadzoruje PIP.
Pracownicy PIP w rozmowie z Interią wskazują na
powiązania Łyszczka z obecną władzą.
Podkreślają, że pomimo tego, że wysłali pisma w sprawie łamania prawa pracy przez głównego inspektora pracy do Marszałek Sejmu Elżbiety Witek, ta nie podjęła żadnej interwencji.
Jak podaje Interia, Łyszczek to człowiek wywodzący się z antykomunistycznej "Solidarności" działającej przy MPK Rzeszów. Zanim objął stanowisko głównego inspektora pracy z nadania partii rządzącej pełnił obowiązki okręgowego inspektora pracy na Podkarpaciu. Mimo tego, że powinien być apolityczny,
pojawiał się na partyjnych imprezach Prawa i Sprawiedliwości.
- U nas działają dwa związki zawodowe. Jeden to "Solidarność", drugi to Związek Zawodowy Pracowników PIP. Jeśli nie należysz do tego pierwszego, nie masz co liczyć na awans - skarży się jeden z pracowników w rozmowie z Interią.
-
Jedynym kryterium powołania nowych osób na stanowiska kierownicze jest przynależność do NSZZ "Solidarność".
To ludzie, którym trudno zarządzać nawet własnym budżetem domowym. A mają podołać jednostkom liczącym 200 osób! - dodaje inny.
Według nieoficjalnych ustaleń serwisu
"niemal w każdym Okręgowym Inspektoracie Pracy na kierowniczych stanowiskach faktycznie są zatrudnieni reprezentanci "Solidarności".
Interia ujawniła także jak wyglądały nagrody przyznawane sobie przez kierownictwo PIP.
Tuż po objęciu urzędu Wiesław Łyszczek przyznał sobie nagrodę w kwocie 20 817,90 zł. Od tego momentu główny inspektor pracy
przyznaje sobie trzy nagrody roczne, każda w wysokości 19 712,35 zł.
Jego nagrody od momentu objęcia stanowiska miały kosztować łącznie 139 tys. złotych.
W 2018 r. Wiesław Łyszczek i jego zastępcy: Bogdan Drzastwa, Andrzej Kwaliński oraz Dariusz Mińkowski zainkasowali łącznie nagrody w wysokości 189 943,89 zł. W 2019 roku łączna suma nagród wzrosła do 206 227,64 zł.
Serwis rozmawiał głównym inspektorem pracy. Łyszczek twierdzi, że spór pomiędzy nim a związkowcami ma się ku końcowi:
- Oni się w tej chwili naradzają. Zmierzamy ku temu, żeby zakończyć sprawę. Na spotkaniu podkreślałem, że dla mnie nie ma znaczenia przynależność związkowa - powiedział w rozmowie z Interią główny inspektor pracy.
Związkowcy są jednak innego zdania.