Na przełomie czerwca i lipca polskie media żyły
aferą związaną z Tomaszem Lisem
i oskarżeniami o
zachowania mobbingowe.
Najpierw pojawił się tekst Szymona Jadczaka o sytuacji w redakcji, później wpis dziennikarki Renaty Kim, która przyznała, że to ona zgłosiła sprawę szefostwu w sprawie zachowań Lisa.
Sprawą zajęła się
Państwowa Inspekcja Pracy,
która miała pojawić się z kontrolą w redakcji
Newsweeka
1 lipca. Kontrolę prowadził trzyosobowy zespół kontrolerów, w którym był psycholog:
PIP sprawdzała, czy w redakcji dochodziło do działań mających znamiona mobbingu i
czy pracownicy mieli możliwość zgłaszania odpowiednim jednostkom takie zachowania:
- Doniesienia medialne sugerujące istnienie działań mobbingowych (lub molestowania) wobec pracowników nie zawsze są wystarczającą przesłanką do podejmowania działań kontrolnych przez Państwową Inspekcją Pracy. Sprawdzenie zasadności doniesień o działaniach mobbingowych wymaga bowiem zaangażowania i ścisłej współpracy osób dotkniętych tym rodzajem relacji międzyludzkich - przekonywał rzecznik prasowy tej instytucji, Juliusz Głuski-Schimmer.
Po zakończeniu kontroli spółka Ringier Axel Springer Polska wniosła o objęcie tajemnicą przedsiębiorstwa informacji zawartych w protokole:
- Wniosek obejmuje poszczególne elementy treści protokołu, stanowiące tajemnicę przedsiębiorstwa o charakterze organizacyjnym - przekazał portalowi Wirtualnemedia.pl Przemysław Worek, rzecznik prasowy Okręgowego Inspektoratu Pracy w Warszawie.
- Wszystkie informacje objęte tajemnicą przedsiębiorstwa mają charakter poufny i posiadają wartość gospodarczą - dodał.
Jak dowiedział się serwis, w raporcie pokontrolnym stwierdzono, że
procesy i procedury antymobbingowe, obowiązujące w firmie działały w sposób prawidłowy:
- W wyniku kontroli sformułowano również trzy zalecenia, które pozwolą na dalsze usprawnienie korzystania z dostępnego systemu. Rekomendacje te dotyczą udziału strony społecznej, deklaracji pracowników o znajomości procedur oraz wskazania imiennie osób pomagających w zgłaszaniu nadużyć - informuje serwis Wirtualnemedia.pl Agnieszka Skrzypek-Makowska, szefowa komunikacji zewnętrznej Ringier Axel Springer Polska.
Obecnie w firmie mają być wypracowywane rozwiązania, które uproszczą procedury zgłaszania zachowań mobbingowych:
- Rozwiązania te będą też wspierać edukację pracowników w zakresie zgłaszania naruszeń kodeksu etycznego firmy, a także działania mające na celu poprawę jakości i przejrzystości informacji o procesach w firmie - dodaje Agnieszka Skrzypek-Makowska.
Rzeczpospolita
informowała wczoraj, że
PIP nie potwierdziła także zarzutów o mobbing w redakcji
. Według dziennika wśród pracowników przeprowadzono anonimową ankietę, której wyniki analizowane były przez biegłego psychologa. Do udziału w badaniu zaproszono 30 osób, jednak 22 z nich odmówiły udziału, sześć nie zgłosiło zastrzeżeń do naczelnego, zaś zrobiły to tylko dwie.
Do wyników kontroli PIP i przeprowadzonej ankiety
odniósł się nowy redaktor naczelny
Newsweeka
Tomasz Sekielski.
Stwierdził, że mało osób zdecydowało się wziąć udział w ankiecie, ponieważ "chcieli zostawić to za sobą":
- Wydaje mi się, że znaczna część naszej redakcji po prostu chciała zostawić za sobą całe to zamieszanie i tę sprawę. I stąd tak wiele osób nie skorzystało z możliwości wypełnienia tej ankiety. Ta była anonimowa, więc tutaj nie było obaw, że coś wypłynie. Najwyraźniej po prostu ciężkie przeżycia ostatnich tygodni sprawiły, że część osób uznała, że nie chce dalej tego tematu rozdrapywać i wypowiadać się w tej sprawie - powiedział Sekielski.
- To, co najważniejsze, co wynika z tekstu
Rzeczpospolitej,
to fakt, że w całej firmie są procedury antymobbingowe i one działają. A zarzucano całej grupie RASP, że nie dba o pracowników, nie zajmuje się sprawami, zgłoszeniami - dodał.
Główna Inspektor Pracy Katarzyna Łażewska-Hrycko
w rozmowie z
Rzeczpospolitą
na początku lipca otwarcie przyznała, że w Polsce brakuje przepisów dających inspektorom pracy narzędzia do podejmowania działań w sytuacjach związanych z mobbingiem.
Jedynym organem,
który może orzekać, czy w danym zakładzie doszło do mobbingu lub dyskryminacji,
jest sąd:
- W przepisach jest brak rozwiązań pozwalających inspektorom na bezpośrednie reagowanie na takie przypadki. Nasze działania sprowadzają się do kontroli procedur obowiązujących u danego pracodawcy, treści regulaminów antymobbingowych i antydyskryminacyjnych. Ze względu na brak jednoznacznych przepisów inspektor nie może zmusić pracodawcy do podjęcia konkretnych działań. Może jedynie doradzić wprowadzenie konkretnych procedur. Jedynym organem do rozstrzygania, czy doszło do mobbingu lub dyskryminacji, jest sąd. Również sąd decyduje czy pracodawca prawidłowo przeciwdziałał takim zjawisko, czy pracownicy mieli możliwość zgłaszania takich zachowań - mówiła Łażewska-Hrycko.