W 2015 roku Izabel Olchowicz i Kazimierz Marcinkiewicz złożyli wniosek o rozwód.
W 2018 roku sąd zdecydował, że były premier ma
płacić jej alimenty w wysokości 4 tysięcy złotych miesięcznie.
Marcinkiewicz alimentów jednak
nie płacił.
Tłumaczył, że "pracuje na success fee, a w ostatnim roku nie miał sukcesów":
Izabela
walcząc o alimenty regularnie
zamieszcza w mediach społecznościowych wpisy na jego temat.
Marcinkiewicz stwierdził w końcu, że to "stalking"
. W związku z tym
złożył pozew
do sądu przeciwko Olchowicz.
Sąd poparł Marcinkiewicza
i nakazał
byłej żonie zaprzestanie publikowania jakichkolwiek informacji na temat byłego męża,
które nie wiążą się bezpośrednio z jego działalnością publiczną.
Za złamanie zakazu grozi jej grzywna w wysokości 10 tysięcy złotych.
fot. East News
Fot. East News
Isabel złożyła do sądu wniosek o ponowne rozpatrzenie sprawy i wszczęcie postępowania dyscyplinarnego wobec sędziego, którego posądziła o stronniczość.
Po raz kolejny napisała też o Kazimierzu.
Tym razem nie używa jednak jego imienia i nazwiska.
Nazywa go "dłużnikiem":
"Żeby sąd mógł zakazać komuś coś robić, musi udowodnić, że ten ktoś to robi lub zrobił. Nie inaczej. Chyba, że mamy do czynienia ze stronniczością i dyskryminacją. (...)
Zawsze się odwołujcie! Nigdy nie poddawajcie się! Korzystajcie ze swoich praw!".
"Pisząc o całej sprawie nawet nie muszę używać danych personalnych osoby pozywającej, bo i tak wszyscy wiemy o kogo chodzi.
Pojawiające się miejscami określenie
dłużnik alimentacyjny jest tutaj najbardziej uzasadnione i prawdziwe
" - dodaje.