Mateusz Morawiecki i Andrzej Duda
zainaugurowali w czwartek Kongres Demograficzny, któremu towarzyszyło przedstawienie pierwszych, wstępnych
wyników Spisu Powszechnego
. Główne wnioski to postępująca depopulacja, wzrost liczby ludności w wieku poprodukcyjnym i dodatnie saldo migracyjne.
- Cieszę się, że po 10 latach udało się przeprowadzić kolejny Spis Powszechny. Ma on niezwykłe znaczenie dla państwa. Mam nadzieję, że dane będą obrazowały rzeczywisty stan społeczeństwa. To także bardzo ważne dane, które pozwolą na określenie zmian jakości życia. Mam nadzieję, że wyniki Spisu będą pokazywały mechanizmy, które zaszły na przestrzeni ostatnich 10 lat. To ważne, jeśli chodzi o ocenę efektywności naszych działań, a także podejmowaną na przyszłość politykę - mówił Andrzej Duda, otwierając konferencję.
Od poprzedniego spisu powszechnego, czyli
w ciągu 10 lat ludność Polski skurczyła się o 332 tysiące osób
. Według danych przedstawionych przez GUS w Polsce mieszka 38 179 800 osób. Liczba uwzględnia emigrantów z Polski, którzy mają stałe zameldowanie w kraju oraz imigrantów, którzy zdecydowali się na pobyt stały.
Liczba
osób w wieku poprodukcyjnym wzrosła
z 16,9 do 21,8%. Udział osób w wieku produkcyjnym zmalał z kolei z 64,4 w 2011 na 60% w 2021.
"Oznacza to, że w ciągu dekady przybyło ponad 1,8 miliona osób w grupie wieku 60-65 i więcej, a tym samym już
co 5 mieszkaniec Polski ma ponad 60 lat
" - podaje GUS.
O 1,7 mln w ciągu ostatnich 10 lat
wzrosła natomiast liczba mieszkań
, jest ich w Polsce 15,2 mln.
Mateusz Morawiecki, komentując wyniki spisu, mówił o "pułapkach demograficznych" takich jak spadek dzietności i starzenie się społeczeństw. Cieszył się natomiast, że po raz pierwszy w historii w Polsce odnotowano "dodatni bilans migracyjny".
- Po raz pierwszy w historii Polski mamy dodatni bilans migracyjny
. Więcej Polaków wraca do ojczyzny, niż z niej wyjeżdża. Nasze polityki ze sztandarową 500 plus są ukierunkowane na powiększanie rodziny. Pokazaliśmy, że zmiana jest możliwa. Choć zwraca się nam uwagę na spadek dzietności, to jednak dzięki polityce proludnościowej uniknęliśmy katastrofy - mówił.