fot. East News
Wczoraj odbyła się
druga tura wyborów prezydenckich w Mołdawii
.
Wygrała ją prozachodnia liderka centroprawicy Maia Sandu
.
Sandu po podliczeniu przez Centralną Komisję Wyborczą
100 procent oddanych głosów, zyskała poparcie 57,75 procent wyborców
. Będzie ona pierwszą kobieta piastującą urząd prezydenta w Mołdawii. Rywalka urzędującego prezydenta wygrała zarówno w Mołdawii, jak i poza jej granicami, gdzie żyje ok. 800 tys. obywateli kraju.
- Chcę podziękować wszystkim, którzy zagłosowali. W tej kampanii walczyliśmy przeciwko kłamstwu, korupcji i dalszemu rozkradaniu państwa. Nie udało im się skłócić nas ze sobą - powiedziała po zakończeniu głosowania Sandu.
Nowa prezydent zapowiedziała, że zamierza dążyć do
zjednoczenia wszystkich Mołdawian
, podzielonych przez politykę w ostatnich latach.
Sandu jest zwolenniczką prozachodniej polityki kraju. W swojej kampanii zapowiedziała, że będzie zabiegać o przyciągnięcie środków UE i międzynarodowych instytucji, by wesprzeć krajową gospodarkę.
Obecny prezydent Igor Dodon, który zasłynął w czasie swojej prezydentury z prorosyjskich sympatii uzyskał 42,25 procent głosów
.
Tuż po zakończeniu głosowania urzędujący prezydent ogłosił, że to on wygrał wybory. Jego przewidywania jednak się nie sprawdziły i musiał pogratulować swojej rywalce zwycięstwa. Zapowiedział przy tym jednak, że będzie w sądach bronił głosów swoich wyborców.
W I turze wyborów prezydenckich, które odbyły się w Mołdawii 1 listopada Sandu zdobyła 36,1 procent głosów, a Dodon - 32,6 procent.
Frekwencja w drugiej turze wyniosła 52,78 procent.
Prorosyjskie gazety w Mołdawii twierdzą, że wygrana Sandu to spisek Tuska i Sorosa. Odniósł się do tego Donald Tusk: