Instagram/Dorota Banaszczyk
O
Dorocie Banaszczyk
w mediach zrobiło się głośno w zeszłym tygodniu, gdy opublikowała na Facebooku emocjonalny wpis.
Polska mistrzyni świata
w karate napisała, że
nie dostała żadnej nagrody za pierwszy złoty medal mistrzostw świata
, a kwalifikacje olimpijskie musi opłacać sama.
Banaszczyk o swojej sytuacji opowiedziała w wywiadzie dla serwisu sport.pl. Tłumaczy w nim, jak wygląda smutna rzeczywistość polskich sportowców.
- Podczas styczniowych zawodów w Paryżu po finałowym pojedynku moja rywalka z Ukrainy zapytała, co dostałam w Polsce za zdobycie mistrzostwa świata.
Była ciekawa, czy mam nowe mieszkanie, samochód, czy zostałam wyróżniona jakąś wysoką nagrodą pieniężną?
Zatkało mnie. Nie zamierzałam kłamać i
powiedziałam prawdę, że dostałam okrągłe zero złotych, że mam długi u swojego taty i trenera
, a do Paryża przyjechałam za pożyczone pieniądze - mówi Banaszczyk.
Mistrzyni świata tłumaczy, że jej jedynym wsparciem finansowym jest program Team100, z którego
teoretycznie dostaje 10 tysięcy
na kwartał. Praktycznie w tym roku do tej pory nie dostała jeszcze pieniędzy.
- Gdyby było inaczej, na pewno nie wylewałabym swoich żali w internecie.
Obecnie na koncie mam 100 zł
- mówi.
- W listopadzie podczas mistrzostw świata seniorów w Madrycie zaskoczyłam wszystkich, w tym trochę samą siebie.
Zdobyłam złoty medal. To największy sukces w historii karate w naszym kraju
. Wracając do Polski sądziłam, że takie osiągnięcie jakoś podziała na ministerstwo i urzędnicy zwrócą większą uwagę na moją sytuację. Nic z tego. Nie dostałam żadnego wsparcia, żadnej nagrody. Jedyne co mnie spotkało, to wyróżnienie w plebiscytach sportowca roku
Przeglądu Sportowego
i
Dziennika Łódzkiego
. Wszystko fajnie, ale
co mi po tym, kiedy muszę się zadłużać u najbliższych?
- pyta.
Wyjaśnia, dlaczego związek, do którego należy, nie dostaje wsparcia z ministerstwa:
-
Trwa konflikt na linii Polski Związek Karate - Polska Unia Karate
, do której należę. W 2017 roku mój związek odłączył się od PZK i przez to nie może otrzymywać żadnych pieniędzy z ministerstwa, a ja nie mogę liczyć m.in. na stypendium czy inne nagrody. To trochę kuriozalna sytuacja, tym bardziej że dwa lata temu Światowa Federacja Karate wykreśliła ze swoich struktur PZK, uznając tylko moją organizację, czyli PUK.
Nie wspierają jej też
władze Łodzi
, z której pochodzi:
- W Łodzi liczy się głównie piłka nożna, czyli ŁKS i Widzew, docenia się też siatkówkę i rugby. Po zdobyciu mistrzostwa świata zostałam zaproszona do Urzędu Miasta.
Wiceprezydent Tomasz Trela wręczył mi książkę o Łodzi. To moja jedyna nagroda od miasta
. Przed kamerami mówił, że nie może się doczekać, kiedy wręczy mi czek o wartości nawet do 20 tys. zł. Po czym zaprosił do siebie i w cztery oczy powiedział, że
przez problemy związkowe taka pomoc ze strony miasta będzie raczej niemożliwa.
Poryczałam się i wyszłam z jego biura, bo nie miałam ochoty na niego patrzeć.
Nie znoszę takiej gry pod publiczkę
.
Banaszczyk opowiada też, jak trudno jest osiągnąć sukces w karate i jak kocha ten sport, choć jest "niemedialny". Przyznaje, że gdyby wybrała inną dyscyplinę, byłoby jej łatwiej. Mówi, że jej wyniki są porównywalne do wyników innych sportowców, którzy są nagradzani za mistrzostwo świata:
- Mistrzostwo świata to mistrzostwo świata. Bardziej prestiżowe jest tylko złoto olimpijskie i właśnie otwiera się przede mną szansa reprezentowania naszego kraju na igrzyskach, tylko
brakuje mi pieniędzy, żeby kupić bilet lotniczy na zawody
.