Ministerstwo Zdrowia poinformowało wczoraj o kolejnym rekordzie zachorowań na Covid-19. W ciągu doby zanotowano
4280 nowych przypadków
zakażenia
koronawirusem
.
Premier Mateusz Morawieckie podczas konferencji prasowej poinformował o przywróceniu restrykcji w całej Polsce.
Od 10 października cały kraj znajdzie się w tzw. żółtej strefie.
- Nie możemy dorobku ostatnich siedmiu miesięcy zmarnować przez zbyt łagodne podejście do ochrony zdrowia i gospodarki.
Podjęliśmy decyzję, że od 10 października wprowadzamy zasady obowiązujące w strefach żółtych na terytorium całego kraju.
Mamy do wyboru, czy zamknąć w poszczególnych województwach ruch, czy wprowadzić pewne obostrzenia na terenie całym kraju. Zdecydowaliśmy się na rozwiązanie, które komunikacyjnie jest bardziej jasne - mówił
Mateusz Morawiecki.
W sieci popularność zdobywa wpis na
facebookowym profilu Pan Pielęgniarka
. We wpisie opublikowano zdjęcie, na którym widać
10 metrowy dren
zrobiony z 5 zestawów do tlenoterapii biernej i plastra.
Pan Pielęgniarka opisuje, że dren był potrzeby, ponieważ nie było jak podać pacjentowi zakażonemu koronawirusem, przebywającemu na izolatce tlenu.
"Na zdjęciu widzicie co się teraz dzieje na SORach. To jest dren do maski z tlenem. Zazwyczaj pojedynczy dren ma długość ok. 2m. Tyle wystarczy by sięgnąć od dozownika w ścianie do pacjenta. Dren na zdjęciu ma 10m i jest wykombinowany z
5 zestawów do tlenoterapii biernej i plastra
. Wszystko dlatego, że
nie mieliśmy jak podawać tlenu pacjentowi zakażonemu na izolatce
. Wszystkie izolowane miejsca, gdzie był dostęp do gazów były zajęte. Dlatego przed korytarzem do izolatek stoi butla z tlenem, którą musimy wymieniać co 2h gdy się skończy. Od butli idzie 10 metrowy dren do pacjenta w izolatce" - opisuje Pan Pielęgniarka.
"Z praw fizyki wiemy, że opór tak długiego drenu jest większy, niż standardowego 2m. Natomiast
wskazania saturacji potwierdzały, że dostarczamy odpowiedni przepływ
. Skąd wiemy o saturacji? Z izolatki wystaje monitor podłączony do pacjenta. Przez szklane drzwi, nawet z 10m. da się odczytać parametry" - dodaje.
Pielęgniarz twierdzi, że "
zaczyna się rękodzieło i medycyna polowa
":
"
Moja koleżanka, która przekroczyła już wiek emerytalny
, patrząc na tego węża powiedziała, że
przypominają jej się dawne czasy, gdy nic nie było i trzeba było rzeźbić
. Teraz wszystko jest, ale niewiele to zmienia. Zaczyna się rękodzieło i medycyna polowa, improwizowano-kosmiczna".
Ostatni czas dla służby zdrowia jest jeszcze cięższy niż dotychczas:
"
W ostatnich dniach my nie pracujemy na SORach. My zapierdalamy.
Nie tylko przy dodatnich, czy podejrzanych o zakażenie. Faktem jest, że dotąd mieliśmy jednego dodatniego pacjenta na tydzień, wszyscy bezobjawowi.
Teraz jest po 2-3 dodatnich na dobę, wszyscy mają objawy. Czas oczekiwania karetki na naszym podjeździe by przełożyć pacjenta, to czasami 2h.
"Nie ma gdzie położyć na SORze" to nie jest taki tekścik by dodać dramatyzmu. Obecnie to jest fakt. Niech sobie każdy myśli o tym co chce. Ja mam dosyć argumentowania"- napisał.