fot. East News
Lech Wałęsa
jako były prezydent może liczyć nad
ponadprzeciętną emeryturę
. W rozmowie z
Super Expressem
przyznał, że ta wynosi
ponad 12 tysięcy złotych miesięcznie.
Oprócz tego prezydent podróżuje także po całym świecie i prowadzi
wykłady
, za które otrzymuje niemałe gaże. W ten sposób w ostatnim czasie w ramach wyjazdów do USA dorobił do swojej emerytury
200 tysięcy złotych.
Okazuje się jednak, że środki te wciąż nie wystarczają byłemu prezydentowi na życie.
Prezydent w rozmowie z
Super Expressem
skarżył się na drożyznę i
"piekło" inflacji:
- Odczuwam drożyznę, ja nie jestem z innej gliny przecież. Emerytury mam z 12-13 tysięcy złotych, ale co to jest na apetyt byłego prezydenta? Próbuje zarabiać za granicą i to trochę mi wyrównuje. Teraz fotowoltaikę zakładam w domu, na wstępie trzeba wydać 150 tys. zł, więc potrzebne mi pieniądze - powiedział gazecie Lech Wałęsa.
Lech Wałęsa stwierdził, że obóz rządzący całą winę za rosnące ceny zrzuca na Rosję i Władimira Putina, a to jego wina:
- Ostrzegałem przed PiS i przed Kaczyńskim. Jak oni mogą rządzić państwem? Demagodzy, populiści zrzucają całą winę za drożyznę na Putina, na wojnę, ale to nie jest tak - stwierdził Wałęsa.
- Na Putina wszystko zrzucają, ale ludzie nie mogą się na to nabierać. Oczywiście Putin też jest winny inflacji, ale nie tylko - dodał.