Poseł
Władysław Teofil Bartoszewski
z PSL w rozmowie z
Faktem
przyznał, że
pobiera pieniądze
z Kancelarii Sejmu na mieszkanie w stolicy, ponieważ na co dzień mieszka w 500-metrowym dworku w podwarszawskich Chajętach.
Jeżeli posłowie nie chcą korzystać z sejmowego hotelu lub wracać po pracy do domu, mogą skorzystać z dofinansowania Kancelarii w wysokości 3,5 tys. zł na wynajem mieszkania w Warszawie.
W 2022 roku z tej możliwości skorzystało łącznie 213 posłów, co obciążyło budżet o około
8 milionów zł
. Wśród nich znalazł się Bartoszewski, który w oświadczeniu majątkowym za 2021 roku wskazał m.in. wartą 500 tys. zł działkę czy zegarek, który jest wart co najmniej 40 tys. zł.
To go jednak nie powstrzymuje od wynajmowania stancji w Warszawie na koszt podatników. Poseł nie chce bowiem dojeżdżać do pracy ze swojej posiadłości, ponieważ taka podróż trwa
aż 40 minut
.
- Bywam w mieszkaniu w Warszawie bardzo często. Kiedy obradujemy przez całą noc, to jest mi ciężko się przemieszczać. Tak samo, gdy posiedzenia zaczynają się od świtu, to jest mi ciężko dojechać do Warszawy. Mógłbym mieszkać w hotelu sejmowym, ale wygodniej jest mi mieć mieszkanie - przyznał.
Jednocześnie nie widzi problemu w tym, żeby
wozić swój zegarek do Szwajcarii
do czyszczenia.
- W Polsce tego nikt nie robi - stwierdził w rozmowie z
Faktem
w grudniu 2022 roku.
Bartoszewski podkreślił, że zachowuje się zgodnie z prawem i regulaminem Sejmu, dlatego nie planuje zrezygnować z dostępnych udogodnień.
- Nie widzę powodu, aby rezygnować z mieszkania w Warszawie, bo to nikomu nie pomoże, a ja nie blokuję do końca kadencji pokoju w hotelu sejmowym - wskazał.
- Chajęty, gdzie mieszkam, są zbyt daleko, żebym stamtąd dojeżdżał i wracał po nocy. W dworku w Chajętach mieszkam, ale nie jestem jego właścicielem - dodał.
Tymczasem
Fakt
ustalił, że dworek w Chajętach ciągle należy do rodziny Bartoszewskich.