Kolejka przed klubem na Piazza del Fico, Rzym, 23.05.2020, fot. East News
W zeszłym tygodniu we Włoszech zanotowano
nieznaczny wzrost zakażeń koronawirusem
. Podczas gdy w ostatnim czasie dziennie przybywało około 200-300 chorych, w poniedziałek nowych przypadków było już ponad 400, a
w sobotę liczba ta przekroczyła 600
, po raz pierwszy od maja. Choć ministerstwo zdrowia nie mówi o gwałtownych skokach zachorowań, a sytuacja uznawana jest za stabilną,
rząd zareagował i postanowił zaostrzyć obowiązujące restrykcje
.
Zdaniem włoskiego rządu za wzrost zakażeń odpowiedzialne jest nocne życie Włochów, szczególnie młodzieży. W związku z tym zdecydowano o
zamknięciu wszystkich dyskotek i sal tanecznych
w kraju oraz wprowadzono nakaz noszenia maseczek od 18 do 6 rano. Rząd podkreśla, że dotyczy to wszystkich otwartych przestrzeni, w tym ulic czy nadmorskich promenad.
Ministerstwo Spraw Wewnętrznych zapowiada dokładne kontrole.
Za brak maseczki grozić będzie wysoka kara: aż 400 euro.
Swój sprzeciw wobec decyzji rządu wyrazili już właściciele dyskotek. Zapowiadają zaskarżenie jej do sądu. Chcą domagać się natychmiastowego uchylenia zakasu i pozwolenia na otwarcie swoich lokali.
- Dyskoteki stały się kozłem ofiarnym. Nie czujemy się odpowiedzialni za zakażenia - móiw w rozmowie z mediami prezes stowarzyszenia właścicieli lokali,
Maurizio Pasca.
Łącznie we Włoszech zanotowano do tej pory ponad 254 tysięcy przypadków zakażenia koronawirusem, zmarło ponad 35 tys. osób.