Latem wiele krytycznych komentarzy wzbudziło działanie
sieci Biedronka
, która zaproponowała swoim
pracownikom zatrudnionym w dyskontach w nadmorskich
miejscowościach
pensje o
300-400 złotych wyższe
niż w sklepach w innych częściach kraju.
Wielu pracowników, którzy otrzymywali niższe pensje, niż ci zatrudnieni w miejscowościach nadmorskich składali zapytania do Stowarzyszenia STOP Nieuczciwym Pracodawcom oraz związkowców z NSZZ "Solidarność" w Biedronce o to, czy jest to zgodne z prawem:
-
Pracownicy z mniejszych miejscowości są wściekli
, że muszą pracować na "pensje osób z Warszawy". 8 września mieliśmy spotkanie z pracodawcą m.in. w tej sprawie. Zwróciliśmy mu uwagę na skutki, jakie może w przyszłości spowodować jego polityka nierównego traktowania pracowników, którzy przecież wykonują dokładnie taką samą pracę, tyle że w różnych regionach kraju - podkreśla Piotr Adamczak, szef "Solidarności" w Biedronce.
Okazuje się, że Biedronka podzieliła Polskę na trzy strefy: Warszawę, duże miasta i mniejsze miejscowości. W zależności od tego, w której strefie jest zatrudniony pracownik, zależy wysokość jego pensji. Różnice w pensji podstawowej sięgają 300-400 zł miesięcznie na korzyść Warszawy.
Podobne różnice są także w dodatkach wypłacanych przez sieć np. premii frekwencyjnej:
-
Będziemy domagać się od pracodawcy, by wyrównał wynagrodzenia pracowników w całym kraju
do tych warszawskich. Często zdarza się tak, że sklepy położone na prowincji robią wyższy obrót, niż te w Warszawie lub Krakowie - przekonuje związkowiec.
Biedronka potwierdziła w komunikacie prasowym, że pensje faktycznie zależą od lokalizacji sklepów:
"Od stycznia 2021 r. osoby początkujące, zatrudnione w Biedronce na pełny etat na najpopularniejszym stanowisku sprzedawcy-kasjera, mogą zarobić - w zależności od lokalizacji - od 3250 zł do 3600 zł brutto" - napisano w komunikacie prasowym.
Dodano także, że faktycznie pracownicy tymczasowi, lub deklarujący chęć wyjazdu do pracy w okresie letnim do kurortów turystycznych otrzymywali dodatkowe premie.
Podobnie jak Biedronka w kwestii wynagrodzeń działa
Poczta Polska
:
- Do niedawna mieliśmy bardzo podobny problem z nierównym traktowaniem pracowników w Poczcie Polskiej. Różnice w wynagrodzeniach w poszczególnych regionach kraju sięgały nawet tysiąca złotych. Teraz są one już dużo niższe, rzędu około 200 zł - stwierdził Piotr Moniuszko, przewodniczący Wolnego Związku Pracowników Poczty Polskiej.
Przedstawiciele związków zawodowych w Poczcie Polskiej złożyli
skargę do Państwowej Inspekcji Pracy
. Ta uznała, że faktycznie zarzuty są zasadne, jednak mieszczą się przedziałach ustalonych w Zakładowym Układzie Zbiorowym Pracy. W tym wypadku pracownicy mogą domagać się swoich roszczeń tylko na drodze sądowej.
Związkowcy z Biedronki wierzą jednak, że w walce o równe traktowanie pomoże im wyrok Trybunału Konstytucyjnego z czerwca tego roku. Sędziowie stwierdzili, że różnicując wynagrodzenie osób zajmujących to samo stanowisko nawet w różnych lokalizacjach zakładu, pracodawca może narazić się na zarzut naruszenia nakazu równego traktowania w zatrudnieniu:
- Wyrok, który dotyczył pracowników brytyjskiej sieci Tesco, otwiera nam furtkę do dochodzenia praw pracowniczych przed polskimi sądami i do wysokich odszkodowań w podobnych sprawach - podkreśla związkowiec z Biedronki.
Serwis Money.pl podaje jednak, że specjaliści w tym temacie są bardziej sceptyczni i pracodawcy dalej będą mogli różnicować zarobki w zależności o lokalizacji.