Interfejs "paszportu zdrowia" w Hangzhou / Weibo
Władze chińskiego miasta
Hangzhou
planują na stałe wprowadzić obowiązek korzystania ze
"zdrowotnych QR kodów"
. Rozwiązaniu sprzeciwiają się chińscy internauci, którzy alarmują, że to kolejne pole do dyskryminacji i nadużyć.
System wirtualnych paszportów zdrowia
wprowadzono w Chinach w lutym jako środek monitorujący rozwój epidemii. Władze Hangzhou, którego populacja wynosi
ponad 10 milionów
, chcą jednak utrzymać to rozwiązanie na zawsze.
System zdrowotnych kodów QR został opracowany przez wiodące w Chinach apki,
AliPay
i
WeChat
. Jego działanie polega na generowaniu spersonalizowanych "paszportów", które biorą pod uwagę historię przemieszczania się i ogólny stan zdrowia. W zależności od wyniku
apka wyświetla zielony, żółty lub czerwony kod
, na podstawie którego sklepy, restauracje i szpitale decydują o wpuszczeniu danej osoby lub nie.
Nowa wersja apki ma dodatkowo brać pod uwagę
aktualne wyniki badań, uzależnienia, poziom aktywności fizycznej i historię chorób
. Poza kolorem, kod QR będzie opatrzony liczbą od 0 do 100, podsumowującą stan zdrowia obywatela.
Plan urzędników z Hangzhou spotkał się ze sprzeciwem mieszkańców. Jak donosi serwis Sixth Tone, internauci obawiają się
dyskryminacji w miejscach pracy i codziennym życiu
.
"Trzeba oddzielić zdrowie jednostki od zdrowia publicznego" - napisał jeden z użytkowników społecznościowego serwisu Weibo, zdobywając ponad 4 tysiące polubień.
Władze Hangzhou twierdzą, że rozbudowany system zdrowotnych kodów
zostanie wprowadzony jeszcze w maju lub czerwcu
. Na razie nie wiadomo, czy inne chińskie miasta również zdecydują się na to rozwiązanie.