Publicysta
Jan Pospieszalski
w swoim felietonie dla tygodnika
Do Rzeczy
poinformował, że
zachorował na COVID-19
, nie jest zaszczepiony, a ze względu na swój wiek znalazł się w grupie ryzyka.
"Przy pierwszych symptomach złego samopoczucia skorzystałem z teleporady i zanim pojawiły się typowe objawy, jak np. utrata powonienia, zacząłem brać antybiotyk. Gdy test wykazał odczyt pozytywny,
rozpocząłem kurację amantadyną
, cały czas biorąc antybiotyk i
zwiększone dawki witamin: C, D3, K2 i cynku
. Dziś wygląda na to, że najgorsze mam już za sobą" - opisał.
W tekście podkreślił, że amantadyna sama w sobie nie jest cudownym środkiem i konieczne jest dokładne badanie przez lekarza, jednak ubolewa, że badania nad tym lekiem "idą jak po grudzie".
"Widać w tym nie tylko siłę
lobby szczepionkowego
, lecz także cynizm i demoralizację decydentów odpowiedzialnych za taki stan rzeczy" - dodał.
Amantadyna to lek stosowany w leczeniu choroby Parkinsona. Według informacji firmy badawczej PEX PharmaSequence, jej sprzedaż w Polsce gwałtownie wzrosła w tym roku, szczególnie na Podkarpaciu. Na ten moment nie ma jednoznacznych wyników potwierdzających sens stosowania tego preparatu w leczeniu koronawirusa.
Przypomnijmy, że program Pospieszalskiego
Warto rozmawiać
nie znalazł się w jesiennej ramówce Telewizji Polskiej
, ponieważ w jednym z odcinków zaproszeni goście krytycznie oceniali rządową strategię walki z pandemią. Padały tam też stwierdzenia, które uznano za antyszczepionkowe:
Publicysta jest też członkiem ruchu "Polska Jest Jedna" zrzeszającego osoby, które sprzeciwiają się szczepieniom przeciwko koronawirusowi: