fot. East News
Wygląda na to, że
23 marca 2021 roku w Izraelu obędą się kolejne wybory parlamentarne
. Będą to już czwarte wybory w ciągu dwóch lat. Wszystko w związku z
brakiem porozumienia w koalicji rządzącej pomiędzy partią Niebiesko-Białych i Likud
. Sytuacja dotyczyła
głosowania nad budżetem
.
Izraelskie media już od kilku dni donosiły, że nie ma porozumienia pomiędzy koalicjantami w sprawie budżetu. Określały to jako
porażkę lidera Niebiesko-Białych Beniego Ganca
, który na mocy umowy koalicyjnej z Likudem obecnego premiera Benjamina Netanjahu i zapisowi o rotacyjnym sprawowaniu funkcji szefa gabinetu miał objąć ją w listopadzie przyszłego roku.
Konflikt na linii Netanjahu - Ganc trwał już od kilku tygodni
. W związku z brakiem porozumienia w sprawie budżetu Kahol Lavan z Niebiesko-Białych zaproponował głosowanie nad dwoma oddzielnymi budżetami, jednym pod koniec grudnia, drugim na początku stycznia. Propozycja ta nie spotkała się z aprobatą parlamentarzystów i podczas głosowania została odrzucona stosunkiem głosów 49 do 47.
Marcowe wybory mogą doprowadzić do
znaczących zmian na izraelskiej scenie politycznej
. Co prawda partia Benjamina Netanjahu prowadzi w sondażach, to na drugim miejscu znajduje się inne prawicowe ugrupowanie Ha-Tikwa he-Chadasza, której przewodniczy Gideon Saar, do niedawna członek Likudu. Według ekspertów znaczenie w wyborach będzie odgrywała radykalnie prawicowa formacja Jamina, której przewodzi Naftali Bennett.
Według izraelskiej prasy sam
Netanjahu dążył od pewnego czasu do przyspieszonych wyborów po to, by nie musiał wywiązać się z umowy o rotacyjnym sprawowaniu funkcji premiera
.