W połowie kwietnia do Polski
największym samolotem transportowym świata przyleciał sprzęt medyczny z Chin. Kilka dni później, kiedy rządzący chwalili się swoją sprawnością organizacyjną,
Gazeta Wyborcza
informowała o tym, że
maseczki
sprowadzone do Polski z Chin
mogą być "niewiele wartymi jednorazówkami".
Teraz Wyborcza dotarła kolejnych informacji związanych z zakupem środków ochronnych.
Za zakup maseczek odpowiadał KGHM, który według
Wyborczej
"
miał za nie przepłacić pośrednikowi - spółce założonej przez byłego oficera WSI"
.
Według dokumentów, do których dotarli dziennikarze, maski z Chin zakupiła polska spółka
Quantron SA
ze wsi Łazy pod Warszawą, która następnie odsprzedała je KGHM i Lotosowi.
Według Wyborczej to spółka Quantron, zajmująca się
handlem bronią,
widnieje w dokumentach lotniczych, jako jedyny nadawca ładunku.
Za 1,35 mln maseczek KGHM zapłaciła Quantronowi prawie 2,65 mln dolarów, czyli w przeliczeniu po około
8 zł za sztukę.
Wyborcza
podkreśla, że maseczki te są dostępne w sklepach po 1,62 zł za sztukę.
Wyborcza dotarła także do informacji o tym, kto jest prezesem spółki Quantron. Okazuje się, że prezesem i założycielem jest
Andrzej Mikołajczyk
, były oficer Wojskowych Służb Informacyjnych.
Gazeta Wyborcza zapytała o sprawę KGHM:
- Oczywiste jest, że KGHM Polska Miedź SA, tak jak wiele innych organizacji sprowadzających teraz środki do Polski, nie realizuje takich przedsięwzięć samodzielnie.
Szczegółowe ustalenia są objęte tajemnicą handlową
, nie możemy w związku z tym odnosić się do poszczególnych pytań dotyczących kosztów czy rozliczeń - przekazała
Wyborczej
Lidia Marcinkowska, dyrektor naczelna ds. komunikacji KGHM.